Nie będzie to jednorazowe umocnienie juana (zwanego też renminbi lub RMB), lecz wprowadzenie bardziej płynnego, ale nadal zarządzanego kursu. "Nie istnieją powody do jednorazowej dużej aprecjacji RMB" – napisał w oświadczeniu Ludowy Bank Chin. Podał też, że bez zmiany pozostają maksymalne dzienne widełki zmiany kursu tej waluty ustalone na 0,5 proc.

Prezydent USA Barack Obama nazwał decyzję banku centralnego Chin "konstruktywną i pozwalającą na tworzenie bardziej zrównoważonej gospodarki globalnej". Międzynarodowy Fundusz Walutowy docenił, że Chiny są w stanie dołożyć się do obudowy gospodarki światowej.

Analitycy oczekują, że dziś dojdzie do mocnych zwyżek na giełdach, przynajmniej w Azji. Zdaniem ekonomistów Chińczycy prawdopodobnie również będą się starali zmniejszyć swój dolarowy portfel rezerw walutowych i zakupy obligacji USA. Dotychczas Chińczycy kupowali amerykańskie papiery rządowe, aby móc zarządzać sztywnym związaniem juana i dolara. Kiedy jednak się okazało, że po spowolnieniu gospodarki chińskiej w I kwartale ubiegłego roku eksport ożył z niespotykaną siłą, nasiliły się naciski na rząd w Pekinie, aby chińska produkcja została bardziej uczciwie wyceniona. Chińczykom zarzucano wręcz, że kradną miejsca pracy w krajach pogrążonych w recesji. Eksport z Państwa Środka był tani, z kolei import amerykański zdrożał. Efektem była gigantyczna nadwyżka w obrotach handlowych między USA a ChRL.

Ogłaszając liberalizację kursu juana, Chińczycy dokonali manewru dyplomatycznego. W przyszły weekend zaplanowany jest szczyt G20. Po decyzji Pekinu jego głównym tematem będzie europejski dług publiczny i porządkowanie sektora finansowego w USA, a nie kurs chińskiej waluty.