Po wczorajszym wzroście o 1,36 proc. WIG20 jest już o krok od tegorocznego rekordu z 14 kwietnia (2604,76 pkt). Uwzględniający dywidendy wypłacane przez spółki indeks szerokiego rynku WIG z kolei już teraz jest najwyżej od ponad 27 miesięcy, skala jego zwyżki zaś względem dołka bessy z lutego 2009 r. powiększyła się do 110,8 proc. W okolicy wiosennych szczytów znalazła się także część indeksów światowych, m.in. niemiecki DAX, paneuropejski Stoxx 600, indeks MSCI dla rynków wschodzących. Nad obawami górę wzięły nadzieje na dalsze ożywienie w światowej gospodarce.
Dzięki temu można zapomnieć niemal o całych stratach wywołanych przez strach przed kryzysem finansowym na obrzeżach strefy euro, które w okresie od kwietnia do czerwca spowodowały przecenę akcji.
Rekordowy jest w skali całej hossy także czas, jakiego potrzebował indeks, by pokonać dotychczasowy szczyt. Potrzeba było na to aż pięciu miesięcy, podczas gdy wcześniej w najgorszym przypadku minęły dwa miesiące, licząc od momentu rozpoczęcia spadków do czasu ustanowienia nowego szczytu.
Analitycy nie są zgodni co do tego, czy ustanowione wreszcie rekordy to powód do kupowania akcji. Kiedy indeksy odrobiły w marcu straty z poprzedniej fali spadkowej, zapału kupujących wystarczyło na zwyżkę jedynie o kilka procent, po czym nastroje znów się pogorszyły.
– Na przełomie września i października należy się spodziewać korekty. Każdy poziom WIG20 powyżej 2600 pkt wykorzystałbym do realizacji zysków – ostrzega Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao. Większym optymistą jest Marcin Kiepas z X-Trade Brokers.