Nasz pieniądz od rana tracił na wartości, co można tłumaczyć ogólnym pogorszeniem nastrojów na światowych rynkach i rosnącą awersją do ryzyka. Złotemu zaszkodziła też wypowiedź Witolda Kozińskiego, wiceprezesa NBP, który oznajmił, że ewentualna podwyżka stóp procentowych przez EBC nie powinna wpłynąć na kwietniową decyzję Rady Polityki Pieniężnej. W konsekwencji za euro trzeba było już płacić ponad 4,01 zł, 2,9 zł za dolara i ponad 3,11 zł za franka.

Na rynku międzybankowym polskie papiery dłużne zyskiwały na wartości po środowej przecenie. Oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich zmniejszyło się do 6,34 proc. (w środę było to 6,35 proc.), pięcioletnich do 5,9 proc. (5,94 proc.), a dwuletnich do 5,09 proc. (z 5,15 proc.).