Wszystkie pieniądze bin Ladenów

Rodzina bin Ladenów należy do najbogatszych na Bliskim Wschodzie. Jej członkowie kategorycznie odcinają się od działalności najsłynniejszego z bin Ladenów, Osamy. Są jednak podejrzenia, że niektórym z nich nie przeszkadzało to w finansowym wspieraniu jego działalności

Publikacja: 13.05.2011 04:20

Mohammed bin Laden (z lewej) z królem Faisalem (w środku) w 1952 roku

Mohammed bin Laden (z lewej) z królem Faisalem (w środku) w 1952 roku

Foto: AFP

Bin Ladenowie są rodziną niezwykle majętną. Centrum ich biznesu stanowi Saudi Binladin Group (SBG) – gigantyczny holding zatrudniający na całym świecie niemal 100 tys. osób. Centrum działania SBG mieści się w Dżuddy, kurorcie na wybrzeżu Morza Czerwonego. Siedziba – pałac ze szkła i stali – mieści się w centrum miasta.

Niewykluczone, chociaż Saudyjczycy kategorycznie temu zaprzeczają, że także stąd płynęły pieniądze dla Osamy bin Ladena. W styczniu 2005 r. nowojorski sędzia federalny Richard Casey napisał, że „Saudi Binladin Group utrzymywała bardzo bliskie stosunki z Osamą bin Ladenem". Jego zdaniem dawało to podstawy do mocnych podejrzeń, że te więzy nie zostały zerwane także w czasach, kiedy Osama już w sposób oczywisty stał się najbardziej poszukiwanym terrorystą na świecie.

Teraz SBG może dowieść, że to kłopotliwe pokrewieństwo i nieuchronne skojarzenia o związkach z otoczeniem Osamy to przeszłość i czas na jeszcze większe zainteresowanie zagranicą. W tym realizację planów kapitałowego wejścia do Motoroli i wykupienia udziałów w Disneyu.

Niemcy już dali SBG swój kredyt zaufania. Firma bin Ladenów jest oficjalnym przedstawicielem Porsche w Arabii Saudyjskiej, co jest gwarancją powodzenia interesów kultowej marki sportowej, której udziałowcami są także Katarczycy.

Niepiśmienny przyjaciel króla

Budowanie imperium bin Ladenów zaczął ojciec Osamy i jego 55 braci i sióstr Sheikh Mohammed bin Laden. Nigdy nie nauczył się pisać i czytać, ale do historii przeszedł jako człowiek, który ma niesamowite wyczucie biznesu.

Z Jemenu do Arabii Saudyjskiej wyemigrował w 1930 r. Dotarł do Dżuddy, gdzie na początku bardzo trudno mu było znaleźć jakąkolwiek pracę, więc zarabiał jako tragarz pielgrzymów, którzy udawali się do Mekki.

Z uciułanych pieniędzy założył firmę początkowo remontową, potem budowlaną. Kiedy Arabia Saudyjska w 1932 r. odzyskała niepodległość, bin Laden senior doskonale wiedział, że w tym kraju można zrobić pieniądze. Nie mylił się.

W 1938 r. z saudyjskich odwiertów popłynęła ropa, a z nią rzeka pieniędzy. Kraj potrzebował dróg, lotnisk i kolei. Mohammedowi bin Ladenowi udało się uzyskać kontrakt na budowę podjazdów dla wózka inwalidzkiego, którym poruszał się król Abdul Aziz, potem autostrad do jego pałaców w górach. Zyskał przychylność władcy i został mianowany ministrem wydatków publicznych. Wtedy też jego firma uzyskała wyłączność na budowę i konserwację obiektów sakralnych, w tym najbardziej prestiżowych meczetów w Mekce i Medynie oraz słynnego al Aksa w Jerozolimie. A to już oznaczało kontrakty warte nie miliony, ale miliardy.

Mohammed miał 22 żony, ale nigdy więcej niż cztery jednocześnie. Kiedy przyszła mu ochota ożenić się po raz kolejny, rozwodził się z którąś ze starszych żon i sprawa była załatwiona. Zginął w Stanach Zjednoczonych w 1967 r., w przeddzień swojego 23. ślubu.

Osama był synem z jego związku z Hamidą. Przyznawał potem wielokrotnie, że swojego ojca tak naprawdę znał bardzo słabo. Przypominał tylko, że czasami wolno mu było przejechać się firmowym buldożerem.

Wspominał, że rodzina, chociaż bardzo bogata, żyła dość skromnie, a od dzieci ojciec wymagał przestrzegania wszystkich zasad islamu. Nie zmieniało to faktu, że wszyscy, w tym nawet kilka córek, otrzymali staranne wykształcenie na zagranicznych uczelniach.

Pieniądze George'a W. Busha

Po śmierci Mohammeda jego miejsce w rodzinnym biznesie zajął wykształcony w brytyjskim Millfield syn Salem. Uroczyste przekazanie władzy w SBG zorganizował dwór królewski. Spadkobierca rodzinnego biznesu, który kształcił się u boku ojca, doskonale wiedział, że dobre stosunki z dworem są bezcenne. Postarał się więc o przyjaźń z kolejnym władcą kraju Fahdem. Ożenił się z Brytyjką, a na wakacje najchętniej jeździł do Disneylandu.

Salem bin Laden miał koneksje biznesowe na całym świecie, w tym także z przyszłym prezydentem Stanów Zjednoczonych George'em W. Bushem. Pośrednikiem był tutaj Amerykanin James Bath, który zachęcił bin Ladenów do inwestowania w firmie Busha Arbusto.

Kiedy pod koniec września 2001 r. George W. Bush na swojej konferencji zapowiedział wyrzucenie z USA wszystkich firm, które miały jakikolwiek związek z Osamą bin Ladenem, nie wspomniał, że sam ma takie interesy na sumieniu. Potem musiał mocno się tłumaczyć, że tak naprawdę nie były to pieniądze terrorysty, ale pośrednika.

Skandalu udało się uniknąć, ale prezydent znalazł się w bardzo niewygodnej sytuacji. Tyle że bin Ladenowie byli znani w USA. Pierwszym kontaktem SBG z Amerykanami była pomoc dla administracji Ronalda Reagana w przetransferowaniu 34 mln dol. wsparcia dla contras w Nikaragui.

Salem, tak samo jak jego ojciec, zginął w katastrofie lotniczej w Teksasie w 1988 r. Stery biznesu przejął wykształcony na uniwersytecie w Coral Gables w Miami na Florydzie 63-letni brat Bakr. I zarządza SBG do dzisiaj, starając się nie rzucać w oczy.

Bardzo rzadko pokazuje się publiczne, bo jest podobny do Osamy jak dwie krople wody, a za wszelką cenę chce uniknąć oczywistych skojarzeń. Dlatego zresztą zgolił bodę.

Zdarza się jednak, że wybiera się z synem Osamy Abdullahem na kolację do hotelu InterContinental w Dżuddzie lub Rijadzie. Wtedy hotel zamyka całą restaurację.

W kierowanej przez niego SBG pracuje kilkunastu bin Ladenów, 12 z nich jest w zarządzie.

Bakr bin Laden mocno rozbudował biznes i obecnie SBG jest aktywna nie tylko w budownictwie, ale także w petrochemii i nieruchomościach. Blisko współpracuje m.in. z General Electric, Unilever, Motorolą, Schweppes, Citigroup i bankiem HSBC. Ubiegłoroczny zysk holdingu to 5 mld dol.

Brat zostaje bratem

Kiedy po zamachach z 11 września 2001 r. Amerykanie wzięli się za rozpracowywanie siatki bin Ladena, okazało się, że jego działalność była finansowana z najróżniejszych źródeł. W 2002 r. CIA znalazła nieprawidłowości w zarządzaniu środkami bośniackiej Benevolence International Foundation, która miała zajmować się działalnością charytatywną wśród ludności muzułmańskiej.

Wtedy bośniackie siły specjalne weszły do ośmiu biur BIF w Sarajewie i Zenicy. Znaleziono tam broń, materiały wybuchowe, wideo i transparenty wzywające muzułmanów do świętej wojny.

Były tam także pliki komputerowe, w tym zatytułowany „Tarich Osama" („Historia Osamy"). Dokument ten dostarczył bezcennych informacji dotyczących życia Osamy bin Ladena, zawierał też zeskanowane listy pisane przez niego samego.

CIA zabezpieczyła materiały nazwane złoty łańcuch. Do dziś opublikowano tylko niewielką ich część. Z fragmentów, do których dotarł niemiecki tygodnik „Stern", wynika, że w finansowaniu i wspieraniu działalności OBL – jak nazywała bin Ladena CIA – brali udział dwaj ministrowie rządu saudyjskiego, sześciu bankierów i 12 biznesmenów.

List intencyjny, w którym zobowiązywali się do konkretnego wsparcia, nazywał się „Bądźmy hojni, wspierając dzieło Boga". Pytanie, ilu z nich wiedziało, na co naprawdę przeznaczane były pieniądze. Niewykluczone, że chodziło im wyłącznie o szerzenie islamu na świecie.

Nie zostało do dziś wyjaśnione, czy o prawdziwym przeznaczeniu tych pieniędzy wiedzieli bracia bin Ladena, którzy jako pierwsi wpłacili środki na jego fundację.

Carmen bin Laden, żona brata Osamy Yeslama, która, opisując swoje życie w tej rodzinie, wydała bestseller, powiedziała: – Absolutnie nie wierzę, że bin Ladenowie wydziedziczyli Osamę. W tej rodzinie brat pozostaje zawsze bratem i nie ma znaczenia, co i kiedy zrobił.

Potwierdzeniem, że ma rację, jest informacja ujawniona przez francuski wywiad o tym, że z założonego w Deutsche Banku rachunku należącej do SBG firmy Cambridge do Pakistanu zostało przekazane 241 mln euro. Odbiorcą był bin Laden.

Oficjalnie wyrzucony

Wiadomo także, że rodzina kilkakrotnie próbowała „nawrócić" Osamę. Książę Turki bin Faisal al Saud, wpływowy członek saudyjskiej rodziny królewskiej, kilkakrotnie wysyłał do Chartumu matkę Osamy i jego brata Bakra, którzy mieli przekonać Osamę do zarzucenia działalności terrorystycznej.

Te wizyty były tak częste, że izraelski wywiad Mossad zaczął nawet podejrzewać Osamę o szpiegowanie na rzecz Arabii Saudyjskiej. Kiedy się okazało, że Osama nie zamierza zrezygnować z terroryzmu, pod naciskiem Amerykanów saudyjski król Fahd w kwietniu 1994 r. pozbawił go saudyjskiego obywatelstwa. Natychmiast potem rodzina bin Ladenów wydała króciutkie dwuzdaniowe oświadczenie, że wydziedzicza „czarną owcę".

To wcale nie oznaczało, że Osama stracił kontakty z Saudyjczykami. Książę Turki odwiedzał go wielokrotnie, kiedy Osama przeniósł się z Chartumu do Afganistanu, gdzie rzeczywiście zdarzało mu się pomieszkiwać w górskich grotach.

Przy tym książę za każdym razem zawoził Osamie kosztowne prezenty. Raz było to kilkanaście ciężarówek, kiedy indziej sprzęt telekomunikacyjny. Jednocześnie książę i Osama zawarli potajemny pakt. Saudyjczycy będą wspierali bin Ladena pod warunkiem, że nie przeprowadzi on żadnej akcji na terenie królestwa.

Sam książę Turki, który w chwili ujawnienia tych informacji w 2006 r. był ambasadorem Arabii Saudyjskiej w Wielkiej Brytanii, powiedział, że są to „fantazje wyssane z palca". I zrezygnował ze stanowiska ambasadora.

Kain i Abel

Były mąż Carmen Yeslam bin Laden w 2001 r. otrzymał obywatelstwo szwajcarskie i z Genewy zarządza Saudi Investment Company (SICO) założoną w 1980 r. W jej zarządzie są jeszcze znany szwajcarski prawnik Charles Rochat i Saudyjczyk Tilouine el Hanafi.

SICO ma oddziały w Londynie i Curacao zarządzane przez członków rodziny. Oddział na Antylach Holenderskich jest spółką z amerykańską Daniels Realty Corporation, częścią Fluor Group, która wygrała gigantyczne kontrakty na odbudowę Kuwejtu po inwazji irackiej. Partnerem biznesowym SICO jest również Pakistańczyk Akberali Moawalla, przyjaciel Osamy bin Ladena.

Nie ma dowodów, że z tego źródła płynęły pieniądze do afgańskich grot, ale po zabiciu bin Ladena przez Amerykanów Moawalla był przesłuchiwany przez pakistańskie służby specjalne.

Yeslam w rozmowie z reporterami niemieckiego „Der Spiegel" nie ukrywał, że jest dumny ze swojego nazwiska. Podkreślał jednak, że jego i Osamę dzieliło bardzo wiele.

– Osama i ja wyrastaliśmy w zupełnie innym otoczeniu. Nigdy nie podzielałem jego religijnego fanatyzmu – zapewniał. Bracia jednak razem chodzili do szkoły, wraz z ponad dwudziestką rodzeństwa – początkowo w Bejrucie, potem w Szwecji i Wielkiej Brytanii. Teraz zapewnia, że po raz ostatni Osamę widział w 1987 r. Carmen jest zdania, że było to o wiele później.

Zdaniem Yeslama do historii życia jego i Osamy najbardziej pasuje opowieść o Kainie i Ablu. Sam określa się jako „światły muzułmanin". Nie ukrywa, że dziś jego marzeniem jest wejście do zarządu SBG, bo to, że potrafi zarządzać saudyjskimi i rodzinnymi pieniędzmi, wielokrotnie już udowodnił.

Imperium Osamy

Sam Osama bin Laden tworzenie swej finansowej potęgi zaczął z kapitałem początkowym 300 mln dol. odziedziczonych po śmierci ojca. Według Departamentu Stanu USA udało mu się ten majątek pomnożyć, dzięki wsparciu braci, a pośrednio, jak już wspomnieliśmy, nawet byłych prezydentów USA George'a W. Busha i Ronalda Reagana.

Sami Amerykanie wykorzystywali także bin Ladena do wspierania contras w Nikaragui i walki z Rosjanami w Afganistanie. Finansowanie działalności terrorystycznej było jednak bardzo kosztowne.

W chwili śmierci dwa tygodnie temu jego biznesy wycenione były na 30 – 300 mln dol. Dziś nikt nie wie z całą pewnością, gdzie są te pieniądze. Najwięcej tropów prowadzi do stolicy Sudanu Chartumu. Nie byłoby jednak dziwne, gdyby się okazało, że są na najróżniejszych kontach w bankach europejskich.

Bin Laden najchętniej fotografował się w jaskiniach albo w górach na pograniczu pakistańsko-afgańskim. Wnętrze jego kryjówki w pakistańskim Abbottabadzie też nie wyglądało na komfortowy apartament milionera, chociaż posiadłość jest wyceniana na przynajmniej 1,5 mln dol.

Abbottabad oddalony od Islamabadu o 60 km to miejsce, do którego przenoszą się na lato bogaci Pakistańczycy. Klimat jest tu lepszy, a więc i ceny nieruchomości wysokie.

Na razie nie jest jasne, jaka przyszłość czeka posiadłość, która stała się wielką turystyczną atrakcją. Zapewne przejmą ją władze pakistańskie, które najchętniej wysadziłyby budynki w powietrze, aby jak najszybciej zapomnieć o brawurowej akcji Amerykanów.

Budynków nie można jednak – jak ciał Osamy i jego syna – wrzucić do morza. Pozostawienie ich w takim stanie, jak jest to teraz, to gwarancja, że Abbottabad pozostanie synonimem klęski pakistańskiego wywiadu, a może nawet wręcz dowodem wspierania terroryzmu przez ten kraj.

Sudański trop

Osama miał wykształcenie ekonomiczne. Szkoły podstawową i średnią razem z kilkunastoma braćmi kończył w Libanie (Brummana High School). Potem studiował inżynierię budowlaną na uniwersytecie Króla Abdula al Aziza w Dżuddzie i tam po raz pierwszy zetknął się z egipskim Bractwem Muzułmańskim.

Szybko się okazało, że znacznie bardziej od nauki interesuje go religia i walka przeciwko zachodnim wpływom na Bliskim Wschodzie. W 1979 r. wyjechał do Afganistanu, gdzie dofinansowywany przez CIA organizował ruch oporu przeciwko wojskom rosyjskim. Nie żył jednak wyłącznie ze spadku i środków CIA, tylko pomnożył majątek. Jak wyjaśniły wspólnie CIA i francuskie służby bezpieczeństwa, bin Laden, wykorzystując 50 mln dol. ze spadku założył w 1983 r. w Sudanie al Shamal Bank, skąd potem płynęły fundusze na walkę z Amerykanami.

Ten bank, który początkowo był joint venture z politykami z Narodowego Frontu Islamskiego, jest do dzisiaj największym bankiem w Sudanie. W skład akcjonariatu wchodził również zarejestrowany w Genewie konglomerat finansowy, którym zarządzał książę Mohammed al Faisal al Saud, syn zmarłego króla Arabii Saudyjskiej Fahda bin Sauda.

Do pięciu założycieli zalicza się także inny sudański bank, należący również do księcia Fajsala, Faisal Islamic Bank of Sudan. Jak wynika z dostępnych informacji, 19 proc. Faisal Islamic Bank z kolei należy do Dar al Maal al Islami Trust (DMI Trust), którego właścicielem jest również majętny książę. Aktywa DMI Trust, którego motto działalności brzmi: „Allah jest gwarancją sukcesu", ma w zarządzie 12 osób, w tym Haydara Mohameda bin Ladena, jednego z braci Osamy.

Kiedy Mohamed Atta dowodzący grupą terrorystów, którzy przeprowadzili ataki 11 września 2001 r., otworzył rachunek w Sun Trust Bank w południowej Florydzie, dostał transfer z al Shamal na prawie 70 tys. dol. Z tego źródła pochodziło również kolejne 430 tys. dol., które zostały wydane na przygotowania do ataków.

Przelewy nie wzbudziły podejrzeń nadzoru Departamentu Skarbu USA, który wcześniej stworzył specjalną komórkę do wykrywania takich właśnie pieniędzy.

Pieniądze z al Shamal były przesyłane za granicę także legalnie. Z sudańskim bankiem współpracowały francuski Credit Lyonnais, niemiecki Commerzbank, Standard Bank w Republice Południowej Afryki i saudyjski Hollandi w Dżuddzie, w którym 40 proc. udziałów ma ABN Amro.

Al Kaida – organizacja terrorystyczna Osamy – nie miała zresztą problemów z przerzucaniem funduszy na finansowanie operacji terrorystycznych. Ale kiedy trzeba było szybko dostarczyć większe kwoty, przewoził je „minister finansów" organizacji, Jamal Ahmed al Fadl, który na stałe miał bazę w Sudanie.

Nie należały do wyjątków sytuacje, że al Fadl woził w walizce po 100 tys. dol. w banknotach 100-dolarowych. Wjeżdżał tak kilkakrotnie do Ammanu, stolicy Jordanii.

Sam Osama nigdy nie przychodził do banku. Wszystkie sprawy zawsze załatwiał przez pośredników. Kurierkami przewożącymi gotówkę były również jego siostry, które dostarczały ją z Chartumu do Abu Zabi.

Te pieniądze zawsze były wypłacane z al Shamal. Konta w tym banku były prowadzone w funtach sudańskich i dolarach, a zasilane najczęściej transferami z krajów Zatoki Perskiej i Stanów Zjednoczonych. Ale Amerykanie naciskami zmusili ostatecznie Sudańczyków, żeby deportowali bin Ladena razem z jego sudańskimi interesami.

Bin Laden wyjechał, ale pieniądze – 554 tys. funtów sudańskich (ok. 1,5 mln dol.) i 99,58 dol. – nadal widnieją na kontach. Pieniędzy nie przybywa, bo islamskie banki nie dopisują procentów. Al Shamal nadal działa w Chartumie, jest największą instytucją finansową w Sudanie i jednym z największych muzułmańskich banków na świecie.

Bin Laden oprócz banku miał w Sudanie kilka firm. Jedna z nich miała monopol na eksport produktów rolnych z Sudanu, kolejna na największe kontrakty budowlane.

Zapewne miną długie lata, zanim zostaną ujawnione wszystkie źródła finansowania działalności Osamy. W tej chwili jednak kluczowe pozostaje pytanie: czy wszyscy sponsorzy terrorysty nadal będą finansowali działalność terrorystyczną al Kaidy czy też po jego śmierci uznali, że skoro go nie ma, nie mają już obowiązku wspierania działalności jego organizacji.

Chociaż... zagorzałych zwolenników dżihadu (świętej wojny), w dodatku bardzo majętnych, na świecie nie brakuje. Dlatego i konta al Kaidy, i walizki jej kurierów raczej jeszcze długo nie będą puste.

Bin Ladenowie są rodziną niezwykle majętną. Centrum ich biznesu stanowi Saudi Binladin Group (SBG) – gigantyczny holding zatrudniający na całym świecie niemal 100 tys. osób. Centrum działania SBG mieści się w Dżuddy, kurorcie na wybrzeżu Morza Czerwonego. Siedziba – pałac ze szkła i stali – mieści się w centrum miasta.

Niewykluczone, chociaż Saudyjczycy kategorycznie temu zaprzeczają, że także stąd płynęły pieniądze dla Osamy bin Ladena. W styczniu 2005 r. nowojorski sędzia federalny Richard Casey napisał, że „Saudi Binladin Group utrzymywała bardzo bliskie stosunki z Osamą bin Ladenem". Jego zdaniem dawało to podstawy do mocnych podejrzeń, że te więzy nie zostały zerwane także w czasach, kiedy Osama już w sposób oczywisty stał się najbardziej poszukiwanym terrorystą na świecie.

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy