Ubiegły rok przyniósł Europie umiarkowany wzrost inwestycji. Na kontynent trafiło ponad 3,7 tys. nowych projektów, o 14 proc. więcej niż rok wcześniej, a w całym roku inwestorzy stworzyli 137,3 tys. nowych miejsc pracy (10 proc. więcej niż w roku 2009). Przed wakacjami, a więc zanim strefę euro i USA ogarnęły ostatnie zawirowania na rynkach finansowych, pomyślne były także prognozy: jedna trzecia zagranicznych inwestorów zaplanowała na rok 2011 zwiększenie swojej aktywności.
W rankingu atrakcyjności inwestycyjnej nasza część kontynentu utrzymuje wysoką pozycję. W dorocznym raporcie Ernst & Young 2011 European Attractiveness Survey Europa Środkowa i Wschodnia zajęła trzecią pozycję na świecie, po Chinach i Europie Zachodniej. Inwestorzy otrzymują w regionie wciąż stosunkowo niskie koszty pracy, a jednocześnie dobrze wykwalifikowanych pracowników. Dla firm z Azji inwestycje w naszym regionie są także furtką do dalszej ekspansji na rynki Unii Europejskiej.
Polska liderem
W pozyskiwaniu inwestycji Polska jest w regionie zdecydowanym liderem. W ubiegłym roku nad Wisłę trafiły 143 nowe projekty, a zagraniczni inwestorzy utworzyli 12,3 tys. nowych etatów. Zdecydowanie w tyle zostały Węgry z 88 inwestycjami i 8,6 tys. nowych miejsc pracy. Tuż za nimi uplasowały się Czechy, do których napłynęły 74 projekty i gdzie powstało 4,8 tys. etatów.
Także pod względem wartości napływu inwestycji do regionu Polska jest liderem: według oenzetowskiej agendy ds. handlu i rozwoju UNCTAD w 2010 roku zagraniczne firmy zainwestowały w Polsce 9,7 mld dol., co uplasowało nas na ósmym miejscu w Unii Europejskiej. W tym samym czasie Czechy – na dziesiątym miejscu w UE – przyjęły inwestycje warte 6,8 mld dolarów.
W sumie do wszystkich państw regionu środkowej i wschodniej Europy napłynęło w ub.r. 925 nowych projektów inwestycyjnych – o 22 proc. więcej niż rok wcześniej. Według danych Ernst & Young powstało 65,4 tys. miejsc pracy, ale w tym przypadku nastąpił w porównaniu z ubiegłym rokiem niewielki, jednoprocentowy, spadek.