Pojawia się ona w opinii sędziego Samuela Putnama do sprawy, którą rozpatrywał. W 1830 r. sędzia napisał: „rób, co chcesz, ale inwestowanie kapitału obarczone jest ryzykiem". Trzeba było jednak i wcześniej, i potem - wielu drobnych kroków na tej drodze, by społeczeństwa zrozumiały, o co chodzi. W przeszłości obywały się one doskonale, podobnie jak całe cywilizacje, bez definicji (i świadomości?) ryzyka. Nie mówiąc o zarządzaniu nim. Człowiekowi, którego codzienną strawą są wieści o zawirowaniach na rynkach finansowych, i który, choćby ze wstrętem, z powodu zaciągniętych kredytów zagłębia się w niuanse kursów walutowych i polityki monetarnej, może się to wydać, nomen omen, nieprawdopodobne. A jednak.Ta książka to historia odkryć, które doprowadziły do tego, że ludzie zdali sobie sprawę z ryzyka , zaczęli je mierzyć i zarządzać nim.
Trudno więc wyobrazić sobie lepszy moment, w którym ta książka mogłaby się ukazać.
Wyjąwszy krótkie podsumowanie, ostatni jej rozdział nosi tytuł: „Niezwykły świat instrumentów pochodnych". Tu (na razie?) nasza wędrówka się kończy. Dziś nie tylko zdajemy sobie sprawę z ryzyka - słyszymy przecież zewsząd, że słynne CDS, kontrakty ubezpieczające na wypadek niewypłacalności dłużnika i obligacje rządowe mogą pogrążyć cały światowy system bankowy i wepchnąć gospodarki najpotężniejszych krajów w dramatyczną recesję ? ale nabraliśmy też przekonania, że nic nie jest od niego wolne, nawet pieniądze i papiery dłużne najbogatszych państw świata.
Finanse odstręczają siatką na pozór trudnych, hermetycznych pojęć i mechanizmów. Ryzyko i wszystko, co się z nim wiąże, należy do tej grupy. Ale jeśli uchylić tę ciężką kotarę i zajrzeć do świata ciekawych odkryć i niezwykłych ludzi, można ujrzeć fascynujący obraz. I fascynujących bohaterów hazardzistów, astronomów, medyków, filozofów, matematyków. Znanych i nieznanych: Girolamo Cardano, Blaise Pascal, Edmund Halley, Harry Markowitz czy Maynard Keynes, który, o czym się zapomina, był aktywnym graczem giełdowym. Peter L. Bernstein w „Przeciw Bogom" oprowadza nas po tym świecie intrygującymi ścieżkami.
W starożytności ludzie z upodobaniem grali w kości lub oddawali się innym przyjemnościom tego rodzaju. Dziś wielu z upodobaniem gra na giełdzie, zdając się wszakże nie tylko na przypadek. Ale istota sprawy, choć nie spodoba się to tym, którzy chcieliby widzieć rynki finansowe wyłącznie jako domenę oświeconego rozumu ? pozostaje ta sama. W gruncie rzeczy chcemy przechytrzyć los i innych. I to wcale nie jest niemożliwe. „Gry losowe należy odróżniać od gier, w których istotnym czynnikiem są umiejętności", przypomina Bernstein. W drugim przypadku o wyniku decydują także decyzje.