Od 1994 r. FCC zorganizowała w USA pond 80 aukcji częstotliwości radiowych, dzięki którym państwo pozyskało ponad 50 mld dolarów. Teraz jednak, jak przyznał Julius Genachowski, FCC nie ma już prawie żadnego pola manewru. Prawie wszystkie częstotliwości zostały rozdysponowane. Przy czym wiele już dawno temu, gdy zaczynały rozwijać się radio i telewizja.
Aby wiec FCC mogła zorganizować nowe aukcje, niektórzy z obecnych właściciel licencji musieliby się zrzec się częstotliwości. To pozwoliłoby je lepiej wykorzystać. Problem jednak w tym, że ich posiadacze nie mają specjalnej woli, by je oddawać. Mimo, że dziś w dobie telewizji cyfrowej, tylko do 10 proc. gospodarstw domowych w USA telewizja dociera „przez powietrze”.
Wiele bloków częstotliwości w USA jest też w rękach różnych agencji rządowych, które - według powszechnej opinii - wcale nie wykorzystują ich efektywnie. Dlatego FCC forsuje pomysł, by w ramach przyszłych aukcji na częstotliwości stworzyć system zachęt dla obecnych dysponentów, co miałoby ich skłonić do przekazania FCC niewykorzystywanych (lub wykorzystywanych mało efektywnie) zasobów. Komisja mogłaby je potem znowu rozdysponować. Na to potrzeba jednak zgody amerykańskiego Kongresu, który musi przekazać FCC uprawnienia w tej kwestii.
– Rozmawiałem w tej sprawie z senatorami z Komitetu Handlu i 21 z nich było za tym, by FCC miała takie uprawnienia, a tylko czterech było przeciw – mówił podczas wystąpienia na Consumer Electronic Show (CES) w Las Vegas Julius Genachowski. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w Senacie 1 marca. – Stawką jest pozycja lidera, którą mają dziś USA na polu technologii mobilnych - przekonuje szef FCC.
Nie wszystkim się jednak pomysł Genachowskiego podoba. Oponenci, wśród których są nadawcy telewizyjni przekonują, że zaangażowanie się w dysponowanie częstotliwościami FCC może spowodować, że dobrowolne oddawanie pasma (dzięki systemowi zachęt) będzie faktycznie przymusowe.