Prawie cała środowa sesja na rynku walutowym upłynęła pod znakiem lekkiego osłabienia złotego. Nasz pieniądz, podobnie jak euro, tracił na wartości, bo europejskim decydentom nie udało się dojść do porozumienia w sprawie dalszego ratowania Grecji. W lokalnym dołku kurs wspólnej waluty znajdował się w połowie przedziału 4,12–4,13 zł. Szwajcarski frank kosztował wówczas 3,42–3,43 zł, a dolar amerykański 3,23–3,24 zł.

Wahania złotego trwały aż do późnego popołudnia. Dopiero przed zamknięciem, za sprawą lekko rozczarowujących danych o nastrojach konsumentów w Stanach Zjednoczonych oraz nieco wyższej niż zakładano liczbie nowych bezrobotnych dolar osłabł wobec euro, na czym skorzystał też złoty. Przed większą wyprzedażą dolara powstrzymywały inwestorów lepsze, niż zakładano, dane o koniunkturze w amerykańskim przemyśle.

Na finiszu za dolara płacono na naszym parkiecie 3,21 zł, czyli 0,15 proc. mniej niż we wtorek. Euro i frank kosztowały tyle samo co dzień wcześniej, czyli odpowiednio: 4,11 zł i mniej niż 3,42 zł.

Rentowność obligacji dziesięcioletnich spadła w środę do 4,2 proc., pięcioletnich do 3,8 proc., a dwuletnich do 3,66 proc.