Reklama

Dell wycofuje swoją firmę z giełdy

Michael Dell sfinalizował wczoraj transakcję wykupienia za ponad 24 mld dolarów spółki, którą założył prawie 30 lat temu.

Publikacja: 06.02.2013 02:11

Michael Dell ma zachować kontrolę nad stworzoną przez siebie firmą Bloomberg

Michael Dell ma zachować kontrolę nad stworzoną przez siebie firmą Bloomberg

Foto: Bloomberg

Red

Jeszcze w poniedziałek Michael Dell prowadził rozmowy z Microsoft Corp. oraz firmą private equity Silver Lake Partners, oferując udziałowcom skup akcji za 13,50 dol. i 13,75 dol. za sztukę. To około 25 proc. więcej niż ich cena w styczniu, zanim informacje o transakcji ujrzały światło dzienne. Jeżeli udziałowcy zgodzą się na sprzedaż, będzie to największa taka transakcja od początku kryzysu. Byłoby to jednocześnie przyznanie się Michaela Della do nieumiejętności wprowadzenia zmian, które mogłyby podwyższyć przychody i zyski. Transakcja zagwarantuje Dellowi największy pakiet akcji.

W transakcji Michael Dell miałby wykorzystać 16 proc. udziałów o wartości 3,7 mld dol. oraz 700 mln dol. z firmy inwestycyjnej, którą kontroluje. Microsoft miałby zainwestować około 2 mld dol. w postaci podporządkowanych obligacji korporacyjnych, które są mniej ryzykowne od zwykłych akcji.

Przewiduje się, że przedstawiciele Microsoftu nie zasiądą w radzie nadzorczej i nie będą mieli wpływu na decyzje. W zamian firmy zacieśnią współpracę związaną z wykorzystaniem oprogramowania Windows.

Powolny zjazd

W pewnym momencie wartość giełdowa Della – dawniej największego producenta komputerów – wynosiła ponad 100 mld dol. Ze względu na rozkwit popularności tabletów i smartfonów udział firmy w rynku spadł i daje jej trzecią pozycję, zaraz za Hewlett-Packard i Lenovo Group.

Z wypowiedzi byłych i obecnych dyrektorów firmy Dell wyłania się obraz człowieka, który coraz bardziej martwił się o swoje dziedzictwo. Według nich Michael Dell – który założył firmę w 1984 roku w akademiku na University of Texas – od kilku lat nie jest tak pełen entuzjazmu jak w 2007 r.  Powrócił wtedy na stanowisko dyrektora generalnego po krótkiej przerwie, podczas której pełnił funkcję prezesa. Po powrocie obiecywał poprawę pozycji firmy w obliczu nowej epoki. Wprowadził do niej kilku nowych dyrektorów, a wśród nich osoby odpowiedzialne za dział operacyjny, marketingowy oraz kontaktów z klientami. Mimo że w pierwszym roku po jego powrocie sprzedaż firmy znacznie wzrosła, Michael Dell nie potrafił utrzymać tempa wzrostu.

Reklama
Reklama

Szefowie działu operacyjnego i marketingowego odeszli po niecałych dwóch latach, a dyrektor ds. kontaktów z klientami zrezygnował w 2010 r. po nieudanych próbach wprowadzenia na rynek odtwarzaczy muzycznych, telefonów i laptopów z górnej półki.

Pokonany przez tablety

Pod koniec 2010 r. Michael Dell zrezygnował z dalszego rozwoju produktów przeznaczonych dla klientów indywidualnych na rzecz usług i produktów dla biznesu. Przejęcie wytwórców oprogramowania zabezpieczającego, systemów pamięci masowej i innych komponentów kosztowało miliardy dolarów. Miało to na celu zbliżenie się do modelu firmy IBM.

Produkty dla klientów biznesowych mają wyższą marżę niż komputery osobiste, jednak to nie powstrzymało tendencji zniżkowej w segmencie pecetów, który wciąż stanowi połowę rocznego przychodu Della wynoszącego 62 mld dol. W skali ogólnej sprzedaż komputerów osobistych spadła o 13 proc. w trzech pierwszych kwartałach bieżącego roku podatkowego firmy. W tym okresie całkowity przychód spadł o 7 proc.

Po przejęciu firmy Dell mógłby skupić się na tych problemach oraz zrezygnować z mniej dochodowych sektorów działalności, takich jak sprzedaż detaliczna.

Michael Dell starał się stworzyć wizerunek firmy, która byłaby czymś więcej niż producentem komputerów. Podkreśla, że stanowią one jedynie jedną trzecią zysku firmy. Osoby, które z nim współpracowały, spodziewają się pewnych zmian na rynku pecetów, ale uważają, że Dell nie zaprzestanie produkcji komputerów.

Dell jest bardzo oddany idei komputerów osobistych. Gdy firma Hewlett-Packard rozważała możliwość całkowitego wycofania się z tego sektora, on w prywatnych wypowiedziach oceniał to jako zły pomysł.

Reklama
Reklama

Przyznał również, że nie spodziewał się pewnych zmian, które zaszły na tym rynku. Gdy w wywiadzie dla „Wall Street Journal" w 2011 r. zapytano go, co było największym zaskoczeniem po powrocie na stanowisko dyrektora generalnego, odpowiedział, że największą niespodzianką był rozkwit rynku tabletów.

Ekonomia
Od danych do decyzji, czyli transformacja i AI w biznesie
Gospodarka
Czesi zaskoczeni sukcesem Polski. Ekspert o współpracy: Strategiczna konieczność
Ekonomia
Nowe trendy w elektryfikacji floty
Ekonomia
Czas ratyfikować Zrewidowaną Europejską Kartę Społeczną
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama