Producenci maszyn górniczych nie mieli łatwego roku, a i perspektywy na ten są dla nich trudniejsze, zważywszy na to, że polskie kopalnie, będące ich największym klientem z powodu spowolnienia gospodarki i zalegających na zwałach niesprzedanych milionów ton węgla, będą ciąć także wydatki na inwestycje.
Ale producenci maszyn się nie zrażają. Kopex w ub.r. zwiększył przychody o prawie 2 proc., a Famur niemal o 60 proc. I nie ma na razie sygnałów, że ten rok może być dla nich pechowy. I to mimo iż polskie spółki węglowe zadeklarowały, że cięcie inwestycji wyniesie w sumie ok. 0,5 mld zł.
Na wyniki Kopeksu wpłynął m.in. sądowy spór z Famurem. To efekt sprawy sprzed lat. Chodzi o niedoszłe konsorcjum w Chinach, za co Famur domagał się odszkodowania. A sąd uznał, że Kopex musi zapłacić w sumie ponad 50 mln zł odszkodowania, co stało się pod koniec 2012 r. Jednak Kopex wniósł o kasację wyroku. Sprawa jest w toku.
Choć jeszcze nie tak dawno mówiło się nawet o potencjalnej fuzji firm (w sumie są warte ok. 3,5 mld zł, a ich łączne przychody w 2012 r. przekroczyły 3,4 mld zł), sprawa wydaje się nieaktualna, bo każdy z producentów ma swoje plany. I tak Kopex stawia m.in. na kopalnię węgla kamiennego, którą w najbliższych latach chce zbudować pod Oświęcimiem. Famur zaś skupia się na konsolidacji grupy, przygotowuje strategię, a jego dominujący akcjonariusz, TDJ, nie wyklucza kolejnych akwizycji.
Niewątpliwie wspólnym mianownikiem działania obu firm jest ekspansja zagraniczna – każda ma oddziały poza Europą i regularnie zwiększa udział eksportu w sprzedaży ogółem. I tak polskie maszyny pracują już m.in. w Australii, Chinach, Indonezji, Indiach czy RPA.