Śro­do­we no­to­wa­nia na glo­bal­nych ryn­kach wa­lu­to­wych zde­ter­mi­no­wa­ne by­ły przez wypowie­dzi sze­fa Fed Be­na Bar­nan­ke oraz Tho­ma­sa Jor­da­na, pre­ze­sa Szwaj­car­skie­go Ban­ku Na­ro­do­we­go.

Pierw­szy z nich po po­łu­dniu za­sy­gna­li­zo­wał, że pro­gram sty­mu­lo­wa­nia ame­ry­kań­skiej gospo­dar­ki (EQ3) bę­dzie kon­ty­nu­owa­ny, co prze­ło­ży­ło się na gwał­tow­ny spa­dek kur­su euro do po­zio­mu po­ni­żej 1,29 dolara (w cią­gu dnia kurs zbli­żał się do 1,3). Z ko­lei Jor­dan oznajmił, że kie­ro­wa­na przez nie­go in­sty­tu­cja za­mie­rza prze­ciw­dzia­łać umac­nia­niu fran­ka, a na­wet mo­że za­grać na je­go osła­bie­nie, wprowadzając ujemne sto­py pro­cen­to­we. W reakcji hel­wec­ki pie­niądz za­czął tra­cić do eu­ro (kurs był naj­niższy od 2011 r.) i do­la­ra.

W War­sza­wie wspo­mnia­ne wy­po­wie­dzi prze­ło­ży­ły się na 0,4-proc. wzrost war­to­ści do­la­ra (do gór­nej czę­ści prze­dzia­łu 3,24–3,25 zł). Bli­sko o 1 proc., do 3,31 zł (naj­mniej od stycznia)?ta­niał frank. Eu­ro kosz­to­wa­ło ty­le sa­mo co we wto­rek, czy­li 4,18 zł.

Na ryn­ku międzybankowym rentowności pol­skich ob­li­ga­cji ma­la­ły. W przy­pad­ku dziesięciola­tek dochodowość wy­no­si­ła 3,28 proc., pię­cio­la­tek 2,8 proc., a dwu­la­tek 2,53 proc.