Dopiero po południu, w reakcji na słabsze od zakładanych dane makroekonomiczne, euro odrobiło część strat i zakończyło dzień na 0,4-proc. minusie, czyli wróciło ponad poziom 1,27 dol.
Na naszym parkiecie dolar od rana mocno zyskiwał i kosztował nawet 3,29 zł, czyli 0,7 proc. drożej niż w środę i równocześnie najwięcej od roku. Zakończył dzień na poziomie 3,28 zł, co oznaczało 0,5-proc. zwyżkę. Euro po południu wyceniane było na 4,17 zł, czyli 0,1 proc. powyżej środowego zamknięcia. Za franka szwajcarskiego płacono 3,46 zł (wzrost o 0,3 proc.).
Znacznie lepiej radziły sobie w czwartek polskie obligacje, które nadal cieszyły się bardzo dużym wzięciem inwestorów, co przekładało się pozytywnie na ich wyceny. Oprocentowanie papierów dziesięcioletnich zmalało (szósty raz z rzędu)?do 2,89 proc. Z kolei oprocentowanie pięciolatek wynosiło zaledwie 2,23 proc., a dwulatek 1,87 proc. W obu przypadkach było najniższe w historii.