Wyłudzanie danych, a potem kredyty

Przestępcy wyłudzają dane, a potem kredyty

Aktualizacja: 25.06.2016 09:45 Publikacja: 25.06.2016 08:03

Wyłudzanie danych, a potem kredyty

Foto: 123 rf

Pan Grzegorz, nauczyciel z Łodzi, kilka tygodni temu dowiedział się, że ma olbrzymi kredyt, choć go wcale nie zaciągał. Ktoś wykorzystał jego dane i w nieistniejącym już Meritum Banku (przejęty przez Alior Bank) w ubiegłym roku wziął 200 tys. zł kredytu (w sprawę zaangażowany był pośrednik kredytowy). Oszust wykorzystał dowód osobisty na cudze nazwisko. Prawdopodobnie miał podrobione zaświadczenie o zarobkach, z którego wynikało, że jako ekspert od spedycji zarabia blisko 6 tys. zł miesięcznie. Bank przelał gotówkę na rachunek w innej instytucji. Zobowiązanie nie było spłacane, więc zadłużenie urosło do 341 tys. zł. O tym, że jest zadłużony po uszy, nauczyciel dowiedział się przez przypadek. Jego żona chciała przedłużyć kredyt odnawialny w koncie, ale bank jej odmówił. Po sprawdzeniu w BIK okazało się, że mąż kobiety ma tak wysoki kredyt, którego zresztą nie spłaca. Mężczyzna powiadomił policję o oszustwie. W banku stwierdzono, że złodziej podał nieistniejący adres w Koluszkach. Po drobiazgowym badaniu pan Grzegorz wykrył, że w ubiegłym roku ktoś sześciokrotnie w ciągu tygodnia próbował wziąć kredyt na jego nazwisko. Dwa razy się udało. Raz w Meritum, raz w Wonga.com.

Alior Bank o przyczynach udzielenia tak wysokiego kredytu bez zabezpieczeń nie chce mówić ze względu na tajemnicę bankową. – Zgodnie z procedurami w każdym przypadku podejrzenia wyłudzenia tożsamości podejmujemy działania – zapewnia Julian Krzyżanowski, rzecznik Alior Banku.

Co dokładnie bank robi? Zawiadamia prokuraturę i przekazuje jej wszelkie informacje dotyczące kwestionowanej umowy kredytowej oraz ściśle współpracuje z organami ścigania w celu jak najszybszego wyjaśnienia sprawy. Poza tym po złożeniu reklamacji przez klienta wstrzymuje windykację, a po wydaniu stosownego orzeczenia przez organy ścigania nie dochodzi spłaty kredytu. Składa też wniosek do Biura Informacji Kredytowej (BIK) o korektę danych dotyczących zadłużenia do czasu wyjaśnienia sprawy przez organy ścigania.

– W przypadku podejrzenia, że doszło do wyłudzenia tożsamości, nasz klient nie ponosi żadnych konsekwencji finansowych – zapewnia Julian Krzyżanowski. Tak stało się w przypadku pana Grzegorza. Bank zrezygnował z dochodzenia spłaty kredytu od nauczyciela i wykreślił jego nazwisko z rejestru dłużników.

Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury mówi, że trwa śledztwo w sprawie oszustwa. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Dopiero niedawno prokuratura dostała dokumentację z banku.

– Teraz będziemy ją weryfikować. Sprawdzimy, czy zaświadczenie o zarobkach jest prawdziwe, czy taka firma istnieje. Będziemy też ustalać, czy pośrednik dokładnie sprawdził zdolność kredytową i jak to zrobił. Poza tym chcemy uzyskać zgodę sądu na zwolnienie banku z tajemnicy; chcemy się dowiedzieć, gdzie przelano pieniądze z kredytu. Poza tym bank ma porównać zdjęcie z ksero dowodu z prawdziwym zdjęciem pana Grzegorza – tłumaczy prokurator Kopania.

Dopiero po wykonaniu wszystkich tych czynności śledczy zdecydują, co dalej.

Pan Grzegorz dowiedział się o oszustwie dzięki temu, że jego żona została sprawdzona w BIK.

– Każda osoba prywatna może stwierdzić, że bank właśnie sprawdza jej historię kredytową – mówi Alina Stahl, rzecznik Biura Informacji Kredytowej.

Banki i inne instytucje sprawdzają w BIK historię kredytową osoby ubiegającej się o kredyt. Jeśli założymy w BIK darmowe konto, możemy potem zamówić płatną usługę Alert. Rocznie kosztuje to 19 zł.

– Kiedy bank pyta BIK o klienta, ten dostaje taką informację w formie SMS i e-mailem – tłumaczy Alina Stahl. To sygnał, że do banku wpłynął wniosek o kredyt.

Przedstawicielka BIK radzi, by uruchomić także bezpłatną usługę online zastrzegania dowodu osobistego. W przypadku zgubienia, a tym bardziej kradzieży dokumentu tożsamości jednym kliknięciem wyłączamy go z obiegu. Informacja taka trafia online do wszystkich banków w Polsce, do firm telekomunikacyjnych, Poczty. Dzięki zastrzeżeniu nikt nie będzie mógł zaciągnąć kredytu posługując się danymi z cudzego dowodu, czy kupić np. telefonu.

Pan Grzegorz zapewnia, że nigdy dokumentu nie stracił. Jak więc przestępcy uzyskali jego dane? To powinno wyjaśnić śledztwo.

Opinia

Łukasz Kamiński, dyrektor ds. ryzyka w wonga.pl

W przypadku zgubienia lub kradzieży dokumentu tożsamości, osoba trzecia może podszyć się pod nas w celu zarobkowym. Zazwyczaj zdajemy sobie sprawę z wyłudzenia dopiero wtedy, gdy otrzymamy ponaglenia do spłaty rat kredytów lub pożyczek, których nigdy nie zaciągaliśmy. Nie udostępniajmy więc nigdy swoich danych ani dokumentów osobom postronnym, nadawcom nieznanych e-maili czy osobom pracującym w usługach, które możemy spotkać szczególnie w okresie wakacyjnym. Nie rozstawajmy się nigdy ze swoim dowodem osobistym – nie zostawiajmy go „w zastaw" przy wizycie w hotelu, wypożyczając sprzęt sportowy czy samochód. Zagubienie lub utrata któregokolwiek z naszych dokumentów może mieć dla nas bardzo przykre konsekwencje. Podczas wyjazdów wakacyjnych chrońmy swoje dane, zarówno podczas odpoczynku, jak i zakupów czy... surfowania w internecie. Korzystając z płatności elektronicznych lub mediów społecznościowych używajmy jedynie zaufanych i sprawdzonych komputerów. Pamiętajmy też o wylogowaniu się z używanych programów i aplikacji, nie zezwalajmy na zapamiętanie naszych haseł przez przeglądarkę. Pamiętajmy też o uniwersalnej zasadzie: zawsze zachowujmy czujność, gdy ktoś prosi o nasze dane.

Pan Grzegorz, nauczyciel z Łodzi, kilka tygodni temu dowiedział się, że ma olbrzymi kredyt, choć go wcale nie zaciągał. Ktoś wykorzystał jego dane i w nieistniejącym już Meritum Banku (przejęty przez Alior Bank) w ubiegłym roku wziął 200 tys. zł kredytu (w sprawę zaangażowany był pośrednik kredytowy). Oszust wykorzystał dowód osobisty na cudze nazwisko. Prawdopodobnie miał podrobione zaświadczenie o zarobkach, z którego wynikało, że jako ekspert od spedycji zarabia blisko 6 tys. zł miesięcznie. Bank przelał gotówkę na rachunek w innej instytucji. Zobowiązanie nie było spłacane, więc zadłużenie urosło do 341 tys. zł. O tym, że jest zadłużony po uszy, nauczyciel dowiedział się przez przypadek. Jego żona chciała przedłużyć kredyt odnawialny w koncie, ale bank jej odmówił. Po sprawdzeniu w BIK okazało się, że mąż kobiety ma tak wysoki kredyt, którego zresztą nie spłaca. Mężczyzna powiadomił policję o oszustwie. W banku stwierdzono, że złodziej podał nieistniejący adres w Koluszkach. Po drobiazgowym badaniu pan Grzegorz wykrył, że w ubiegłym roku ktoś sześciokrotnie w ciągu tygodnia próbował wziąć kredyt na jego nazwisko. Dwa razy się udało. Raz w Meritum, raz w Wonga.com.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy