Inwestorzy, którzy kupili akcje pod koniec 2016 r. czy na początku 2017 r., nie mają powodów do narzekań. Podstawowe indeksy warszawskiej giełdy są na dużo wyższym poziomie niż kilka miesięcy temu (od początku grudnia do końca stycznia WIG20 zwiększył się o ponad 15 proc., a WIG – 14 proc.). Czym były spowodowane ostatnie wzrosty? Przede wszystkim nastąpił napływ kapitału z zagranicy.
– Ceny akcji na zachodzie już sporo wzrosły i inwestorzy szukają giełd, na których mogą mieć jeszcze szansę zarobienia kilkudziesięciu procent – tłumaczy Adam Łukojć, zarządzający Allianz TFI. – Rynki wschodzące, w tym polski, wydają się lepszym kandydatem niż rynki rozwinięte; wyceny akcji są tu niższe, a ponadto rynki te mogą skorzystać na wzroście cen surowców. Uczestnicy zachodnich funduszy przesuwali pieniądze z funduszy obligacji do funduszy akcji inwestujących m.in. w Europie Wschodniej.
Drugim powodem dobrej sytuacji na naszej giełdzie, zdaniem zarządzającego Allianz TFI, były zakupy robione przez polskich inwestorów. Prawdopodobnie część krajowych inwestorów oczekuje napływu środków do funduszy i stara się mieć jak najwięcej akcji w portfelach. Nikt nie chciałby, żeby ominęła go hossa. Zakupy robione przez polskich inwestorów mogły być główną przyczyną wzrostu cen akcji średnich i małych spółek.
Nadal można wejść do gry
Osoby, które przegapiły dynamiczny wzrost indeksów w minionych tygodniach, dziś zastanawiają się, czy zakup akcji teraz nie wiąże się z ryzykiem „przepłacenia" tuż przed większymi spadkami na warszawskiej giełdzie. Dlatego zapytaliśmy ekspertów, czy to nadal odpowiedni czas na zakup akcji notowanych na naszym parkiecie. Odpowiedzi są optymistyczne.
– To wciąż dobry moment na zakup polskich akcji, ale trzeba kontrolować ryzyko. Chodzi o to, że jesteśmy w innej fazie cyklu niż Stany Zjednoczone. W USA indeksy śrubują rekordy i akcje są w dziewiątym roku hossy, a w Polsce akcje nie odrobiły nawet strat z 2008 r. Największym ryzykiem, które może zastopować wzrost indeksów w Polsce, są czynniki zewnętrzne, na przykład koniec hossy na rynku akcji w Stanach Zjednoczonych – mówi Rafał Lorek, partner w Lorek Pawlak Family Office.