Na rynku odbyło się blisko 140 aukcji (w tym kilka charytatywnych). Zaoferowano ok. 460 obiektów z najwyższej półki, czyli w cenie powyżej 50 tys. zł. Z tego sprzedano ok. 130 obiektów. W 2008 roku wystawiono odpowiednio 360 droższych niż 50 tys. zł, sprzedano zaś 148. Z tych orientacyjnych liczb wynika, że podaż dobrej oferty nie była zła. Średnia sprzedaż na aukcjach malarstwa i antyków wynosi od lat ok. 30 proc. Jesteśmy biednym społeczeństwem na dorobku. Czy to są złe wyniki, gdy chodzi o zakup przedmiotów superluksusowych, a za takie należy uznać obrazy? Wojciech Fibak mówi o drogich obrazach Tadeusza Dominika. Ale już za 1,5 tys. zł można zdobyć w galerii Nautilus grafikę tego artysty z lat 60., z tymi samymi motywami co na modnych aktualnie obrazach. Zawsze warto pamiętać, że na rynku są muzealnej wartości dzieła na każdą kieszeń.
Mniej więcej do marca panował optymizm. Poczucie, że kryzys ominął rynek antykwaryczny. Była dobra podaż. W maju gwałtownie spadły obroty domów aukcyjnych. Właściciele przestali przynosić dobre obiekty. Niektóre domy aukcyjne osiągały obrót ledwie ok. 500 tys. zł, gdy zwykle miały obroty ok. 1 mln zł. Sytuacja ta trwała mniej więcej do listopada, co potwierdzają nasí eksperci.
To był rok 20-lecia wolnego rynku. Jak zawsze zawodziła przejrzystość, wiarygodność transakcji i cen obrazów. Od lat postulujemy, aby wzorem Europy na każdą aukcję przychodził urzędnik skarbowy i pieczętował protokół z wynikami licytacji. To dyscyplinuje antykwariuszy! Nie ma takiego zabezpieczenia. Przez to nadal odbywają się fikcyjne licytacje obrazów. Nieprawdziwe rekordowe ceny wprowadzają w błąd.
Brak było nadal mechanizmów prawno-organizacyjnych zwiększających bezpieczeństwo zakupów. Zwiększeniu tego bezpieczeństwa służyć miała międzynarodowa sesja naukowa, jaką na listopad zaplanował [link=http://www.oozp.pl/]Ośrodek Ochrony Zbiorów Publicznych Ministerstwa Kultury[/link]. Z wyprzedzeniem rozesłano zaproszenia, prasa informowała o konferencji. Na 26 prelegentów (prawnicy, muzealnicy, policjanci, antykwariusze), zgłosiło się sześciu (!) uczestników, w tym ani jeden antykwariusz! Dlatego konferencję odwołano. W jej wyniku miał powstać projekt prawnej regulacji rynku sztuki, w tym zdyscyplinowania tzw. ekspertów, którzy decydują o autentyczności obrazów. Odwołanie tej konferencji to moim zdaniem największa rynkowa klęska tego roku.
Kryzys finansowy nie dotyczył aukcji bibliofilskich. Liderem rynku aukcyjnego pozostaje od lat warszawski antykwariat Lamus, który na dwóch aukcjach (wystawiono 2 tys. obiektów) miał 4,5 mln zł obrotu. Kolejna w rankingu krakowska firma Rara Avis na trzech (!) aukcjach zanotowała obrót ok. 1,1 mln zł, gdzie liczba wystawionych na sprzedaż obiektów wynosiła aż 3,9 tys. sztuk. Liczby te dowodzą, że o rynkowym sukcesie decyduje przede wszystkim jakość aukcyjnej oferty. Średnia sprzedaż na aukcjach bibliofilskich wynosi 66 proc. Powyższe dane statystyczne zawdzięczamy Pawłowi Podniesińskiemu, który jest rzeczoznawcą rynku bibliofilskiego.