Indywidualne konto emerytalne to tylko jedna z wielu możliwości gromadzenia pieniędzy na starość. Ma ono zalety. Jest tak skonstruowane, że nie opłaca się podjąć oszczędności przed osiągnięciem wieku emerytalnego, bo wtedy trzeba zapłacić 19 proc. podatku. Zakładając IKE, nierzadko można korzystać ze zniżek w opłatach.
Ale inne formy oszczędzania – fundusze inwestycyjne, polisy z funduszami kapitałowymi, lokaty bankowe, akcje kupowane bezpośrednio na giełdzie, obligacje, nieruchomości, a nawet dzieła sztuki – też mogą być dobre. Najważniejsze, by zmusić się do systematycznego odkładania choćby niewielkich sum.
Osoby, które skorzystają z nowego systemu emerytalnego już w 2009 r., przekonają się, że emerytury nie będą wysokie. Z wyliczeń „Rz” wynika, że kobiety z rocznika 1949, które zakończą karierę zawodową w 2009 r., otrzymają z OFE tylko od 30 zł do ponad 100 zł miesięcznie. Mężczyźni, którzy przejdą na emeryturę pięć lat później, mogą spodziewać się trochę wyższych świadczeń – od 65 zł do 400 zł miesięcznie. W kolejnych rocznikach wygląda to podobnie. Oczywiście w ich przypadku dużo większa będzie emerytura z ZUS. Ale i tak różne szacunki pokazują, że świadczenie, które otrzymamy w przyszłości z ZUS i OFE, wyniesie od 20 do 60 proc. tego, co zarabialiśmy przed przejściem na emeryturę. Jeśli więc pensja wynosiła np. 3 tys. zł, to emerytura w zależności m.in. od płci i wysokości zarobków, wyniesie od 600 zł do 1800 zł.
Aby przekonać się, jak ważne jest oszczędzanie na starość, warto skorzystać ze specjalnych kalkulatorów. Policzą one, ile wyniesie świadczenie z obowiązkowej części systemu (ZUS i OFE). Taki kalkulator można znaleźć m.in. na stronie Komisji Nadzoru Finansowego www.knf.gov.pl.
– Warto zwrócić uwagę na dane GUS. Już w 2030 roku połowa ludności Polski to będą osoby w wieku powyżej 50 lat, a średnia długość życia zwiększy się ze względu na postęp medycyny. Oznaczać to może niskie świadczenia dla tych, którzy swoją emeryturę oprą tylko na dwóch filarach, z których pierwszy finansowany jest przez osoby aktywne zawodowo – ocenia Jarosław Jamka, członek zarządu ING Nationale-Nederlanden.