Inwestycje w dzieła sztuki nie są skorelowane z giełdą. Krach na rynku akcji nie sprawi więc, że nagle spadnie ich cena.
– Monety kolekcjonerskie, obrazy czy fotografie mogą nawet zyskać na wartości w przypadku złej koniunktury na giełdzie, bo inwestorzy wycofują aktywa z rynków kapitałowych i szukając innych sposobów na ulokowanie pieniędzy, tworzą popyt na dzieła sztuki – mówi Mariusz Latek, zastępca dyrektora sprzedaży Noble Bank.
Podkreśla on jednak, że inwestycje w dzieła sztuki są ryzykowne. Trzeba założyć długi horyzont czasowy, wynoszący 5 – 10 lat. Eksperci rekomendują zakup np. obrazów tym osobom, które mogą w nie zainwestować kilkaset tysięcy złotych, ale nie więcej niż 10 proc. swoich aktywów. Należy się bowiem liczyć z tym, że przez długi czas nie uda się sprzedać obrazów czy rzeźb.
Na sztuce nie trzeba się znać, aby w nią inwestować. Przy wyborze i wycenie prac artystów pomogą doradcy współpracujący z bankiem oferującym usługę art bankingu. Na polskim rynku jest jeszcze niewiele takich instytucji. Do wyjątków należy oddział zagranicznego banku UBS, Noble Bank i Pekao SA. Ten ostatni bank proponuje posiadaczom prestiżowych kart program partnerski Private Consulting, który zapewnia m.in. preferencyjne warunki obsługi (rabaty, bezpłatne konsultacje, zaproszenia na seminaria) w renomowanych domach aukcyjnych na terenie całej Polski (np. Desa Unicum, Sopocki Dom Aukcyjny, Polski Dom Aukcyjny).
– Partnerzy zajmujący się pośrednictwem w obrocie sztuką, przygotowują dla naszych klientów specjalne oferty kolekcjonerskie z zakresu np. malarstwa, mebli czy rzemiosła artystycznego – mówi Wioletta Rodzach z biura prasowego Pekao SA.