Kryzys ominął tylko rynek zabytkowej książki

Na krajowych aukcjach sprzedano więcej drogich obrazów niż w 2007 roku. Ale hossa się powoli kończy

Publikacja: 30.12.2008 23:55

Poszukiwane są książki z super-ekslibrisami wielkich postaci historycznych

Poszukiwane są książki z super-ekslibrisami wielkich postaci historycznych

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie

W mijającym roku zostały przełamane kolejne bariery psychologiczne. Na początku roku na aukcji w Nowym Jorku za 1,5 miliona dolarów sprzedano polską monetę. W grudniu na aukcji w warszawskim Lamusie za rekordową kwotę 210 tys. zł muzeum kupiło książkę Heweliusza, poprzedni bibliofilski rekord cenowy wynosił 140 tys. zł za książkę.

Na krajowych aukcjach sprzedano więcej drogich obrazów niż w 2007 roku. Zarówno w cenie powyżej miliona złotych, powyżej 500 tys. zł, jak i powyżej 100 tys. zł. W drugim półroczu, zwłaszcza w listopadzie i grudniu, drogie obrazy częściej spadały z licytacji. Każdy może sprawdzić, co spadło, gdyż portal rynku sztuki [link=http://www.artinfo.pl]Artinfo.pl[/link] prowadzi usługę sprzedaży poaukcyjnej.

[wyimek]18 tys. zł - za tyle sprzedano w Lamusie fotografię pierwszego rządu II RP[/wyimek]

Prasa, jeśli pisze o rynku sztuki lub antykwarycznym, to zajmuje się prawie wyłącznie rekordowymi cenami. Natomiast dla klientów podstawowe znaczenie ma bezpieczeństwo zakupów, gwarancja autentyczności. Niestety, Stowarzyszeniu Antykwariuszy Polskich (SAP) w 2008 roku po raz kolejny nie udało się stworzyć systemu wyboru rzetelnych fachowców, którzy wyrokują o autentyczności obiektów kierowanych do sprzedaży.

O milionowym majątku klientów rynku nadal decydują osoby często przypadkowe, które nie mają ubezpieczenia OC, nierzadko nie płacą podatku i nie ponoszą odpowiedzialności, nawet jeśli się ewidentnie mylą kolejny raz. SAP od lat bezskutecznie pracuje nad stworzeniem takiego systemu, choć istnieją gotowe europejskie wzory.

Sukcesy przeważały. Rozwinął się rynek fotografii. Artinfo.pl i Rempex zorganizowały dwie kolejne aukcje polskiej fotografii kolekcjonerskiej, które nareszcie zaczęły przynosić niewielki zysk! Kolejne bogate katalogi i listy wynikowe tworzą już hierarchię cen. Zarysowała się nowa rynkowa tendencja, mianowicie właściciele odbierają depozyty fotografii z muzeów, ponieważ nareszcie opłaca się je sprzedać.

Systematycznie aukcje organizuje też Związek Polskich Artystów Fotografików. Krajowa oferta fotografii (również aukcje bibliofilskie) jest różnorodna i na każdą kieszeń, np. w łódzkim domu aukcyjnym Rynek Sztuki: 70 – 300 zł. Nadal zdarzają się cenowe okazje. W 2008 r. większość oferty fotografii wykupili już prywatni klienci, gdy w minionych latach były to muzea lub biblioteki państwowe.

Kryzys finansowy nie dotyczy aukcji bibliofilskich. Przeciwnie, popyt na książki i rękopisy istotnie przewyższa podaż. W grudniu w Lamusie cena sprzedaży dość często cztery, pięć razy przewyższyła cenę wywoławczą. Zdjęcie pierwszego rządu II Rzeczypospolitej sprzedano za 18 tys. zł (wyw. 1,8 tys.) Wiesław Dreas z Bydgoskiego Antykwariatu Naukowego informuje, że antykwariaty książkowe rozglądają się za nowym asortymentem. W obawie, że nie będzie czym handlować. Jeszcze niedawno nowością były druki awangardy malarskiej, ale się wyczerpały. Podobnie jak plakat patriotyczny.

2008 rok był ważny dla rynku, bo obfitował w prestiżowe wystawy prywatnych kolekcji, które moim zdaniem najskuteczniej propagują inwestowanie i kolekcjonerstwo, bo żywe wzory najlepiej działają na wyobraźnię potencjalnych klientów. Po Muzeach Narodowych wędruje kolekcja obrazów Krzysztofa Musiała (www.krzysztof-musial.pl). W Zamku Królewskim budzi zachwyt kolekcja porcelany Ireneusza Szarka.

Na krajowym rynku zawodziły mechanizmy budujące przejrzystość i wiarygodność transakcji. Dochodziło do konfliktów, gdy na ofercie nie podawano cen, choć wymaga tego prawo. Zdarzało się, że cena zależała od tego, jak antykwariusz po wyglądzie klienta szacował jego zamożność.

Od lat merytorycznie kwestionowane są niektóre transakcje dokonywane na aukcjach. Dlaczego więc, wzorem innych krajów, nie wprowadzić ustawowej zasady, że na aukcję przychodzi urzędnik skarbowy i pieczętuje protokół licytacji? Na świecie dyscyplinuje to antykwariuszy, ogranicza ich chęć do przeprowadzania fikcyjnych licytacji, na przykład w celach reklamowych (wysoka cena przyciąga uwagę mediów).

W wypowiedziach naszych ekspertów warto zwrócić uwagę na opinię wybitnego kolekcjonera prof. Andrzeja Ciechanowieckiego, ofiarodawcy dzieł sztuki dla muzeów polskich, który na brytyjskim rynku zajmował pozycję wysoko cenionego antykwariusza. Ciechanowiecki ocenia, że Polacy nadal nie kupują dawnego zachodniego malarstwa, które aktualnie jest tanie. Faktycznie, w 2008 roku ograniczaliśmy się do kupowania poloników, co świadczy o zaściankowości naszego rynku.

[ramka][srodtytul]Opinia: prof. dr Andrzej Ciechanowiecki, mecenas sztuki z Londynu[/srodtytul]

Polski rynek znam jedynie z katalogów aukcyjnych. Nie znam wyników licytacji, ale już same ceny wywoławcze obrazów np. Boznańskiej, Brandta lub Pankiewicza są zawrotnie wysokie. Polonika osiągają tak wysokie ceny jedynie w Polsce. Za te same pieniądze dziś można na światowych rynkach kupować dobre obrazy dawnych obcych szkół. Nie arcydzieła, ale dobre malarstwo! Teraz na świecie, w warunkach kryzysu finansowego, dobre dawne obrazy spadają z licytacji. To na pewno okazja do zakupów.

Z tego co wiem, Polacy nadal nie kupują dawnego obcego malarstwa, prawie w ogóle nie pojawia się ono na krajowych aukcjach. Historia pokazuje, że bez względu na rodzaj i głębokość kryzysu gospodarczego zawsze są ludzie wyjątkowo bogaci. Oni na międzynarodowych rynkach niezmiennie poszukują arcydzieł dawnego malarstwa. Na świecie załamał się przede wszystkim rynek sztuki współczesnej. Spodziewano się tego od lat. Tej sztuki było za dużo, np. prac Warhola, Damiana Hirsta lub różnego rodzaju abstrakcjonistów (jeszcze żyjących!), i za zawyżone ceny. To musiało się skończyć.

[srodtytul]Opinia: Małgorzata Lalowicz, prezes krakowskiej Desy[/srodtytul]

To był spokojny, bardzo dobry rok, przynajmniej dla nas. Desa przy stosunkowo niskiej podaży osiągnęła dwukrotnie wyższy zysk niż w 2007 roku. We wrześniu i październiku w związku z ujawnieniem kryzysu finansowego w USA nastąpiło większe zainteresowanie dziełami sztuki. Faktem jest, że w grudniu ludzie jakby zaczęli przygotowywać się do kryzysu, zrobili się oszczędni i kupowali mniej niż zwykle o tej porze roku. W grudniu zaczęło się jakby wyczekiwanie: co dalej?

Oferta aukcyjna firm antykwarycznych w grudniu była znakomita. Nie znam wyników wszystkich aukcji, ale sama podaż była bardzo dobra. W minionych latach kupowano także „nazwiska”. Teraz zdecydowanym wzięciem cieszyły się dzieła sztuki najwyższej klasy, po pierwsze malarstwo, ale także rzemiosło artystyczne. Czy w związku z kryzysem finansowym i gospodarczym dzieła sztuki będą wychodziły na rynek? Myślę, że tak. Jeśli prywatny właściciel będzie potrzebował gotówki na ratowanie własnej firmy, to sprzeda obraz, nawet najpiękniejszy i najrzadszy.

[srodtytul]Opinia: Krzysztof Zagrodzki, ekspert francuskich domów aukcyjnych z Paryża[/srodtytul]

Pierwsza połowa roku była bardzo dobra, przynajmniej jeśli chodzi o notowania polskiej sztuki na międzynarodowym rynku. Interesujący Monachijczycy czy też Szkoła Paryska sprzedawały się dobrze. Drogo, bo za 45 tys. euro sprzedaliśmy np. nie najlepszy pejzaż Ślewińskiego. Po wakacjach nastąpiło załamanie. Przede wszystkim prawie zniknęli z rynku klienci z Rosji i Ukrainy, co potwierdziły wyniki ostatnich aukcji w Londynie organizowanych z myślą o kolekcjonerach ze Wschodu. Na naszej listopadowej aukcji reprezentanci Ukrainy byli nieobecni.

Na tym tle  polscy nabywcy byli w lepszej kondycji finansowej, zaś bardzo dobre polskie obrazy wciąż wywoływały zainteresowanie. W grudniu wybitny obraz Eleszkiewicza wylicytowano za 60 tys. euro, podczas gdy wcześniej osiągnąłby pewnie jedną trzecią tej ceny. W listopadzie rzadki olej Borysa Kustodiewa sprzedaliśmy za 480 tys. euro. To z kolei dowód, że muzealnej klasy obrazy mogą osiągać wysokie ceny bez względu na aktualną kondycję gospodarczą świata, bo zawsze są bardzo bogaci klienci. Kiedy zmalało zaufanie do inwestowania na giełdzie i w fundusze inwestycyjne, polska prasa, którą czytam na bieżąco, zaczęła intensywnie przekonywać do inwestowania gotówki w dzieła sztuki. Tymczasem na świecie nie widać takiego bezpośredniego przeniesienia środków inwestycyjnych z giełdy do domów aukcyjnych.[/ramka]

W mijającym roku zostały przełamane kolejne bariery psychologiczne. Na początku roku na aukcji w Nowym Jorku za 1,5 miliona dolarów sprzedano polską monetę. W grudniu na aukcji w warszawskim Lamusie za rekordową kwotę 210 tys. zł muzeum kupiło książkę Heweliusza, poprzedni bibliofilski rekord cenowy wynosił 140 tys. zł za książkę.

Na krajowych aukcjach sprzedano więcej drogich obrazów niż w 2007 roku. Zarówno w cenie powyżej miliona złotych, powyżej 500 tys. zł, jak i powyżej 100 tys. zł. W drugim półroczu, zwłaszcza w listopadzie i grudniu, drogie obrazy częściej spadały z licytacji. Każdy może sprawdzić, co spadło, gdyż portal rynku sztuki [link=http://www.artinfo.pl]Artinfo.pl[/link] prowadzi usługę sprzedaży poaukcyjnej.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy