– Takie zastrzeżenie jest konieczne, ponieważ już w tej chwili się wydaje, że rok 2012 z powodów czysto technicznych jest trudny do realizacji – skomentował Krzysztof Rybiński, ekonomista Ernst & Young. Jego zdaniem na przeszkodzie stoją przede wszystkim procesy logistyczne związane z koniecznością przeprogramowania komputerów, bankomatów, zmiany waluty księgowości. – Takie zmiany wymagają co najmniej trzyletniej pracy i trudno ten proces skrócić – wyjaśnił Rybiński. – Tymczasem w Polsce nie rozpoczęto nawet dostosowań w tym zakresie – dodał ekonomista. Jego zdaniem Polska raczej nie zdoła obniżyć deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB, co jest jednym z warunków z Maastricht. Nie widać też możliwości uzyskania konsensu politycznego koniecznego do zmiany konstytucji.

Komisja Europejska uważa, że już w tym roku nasz deficyt wzrośnie do 3,6 proc. PKB. – Nie wierzę w to – zastrzegł wczoraj minister finansów Jacek Rostowski. – Nasza prognoza mówi o 2,5 proc. PKB.

Optymizm ministra dotyczy też daty przyjęcia euro. Według niego harmonogram jest możliwy do wypełnienia, a wprowadzenie euro w Polsce jest jednym z priorytetów rządu. W komunikacie po posiedzeniu Rady Ministrów zaznaczono, że rząd dostrzega zarówno korzyści wynikające z przyjęcia wspólnej waluty europejskiej, jak i zagrożenia z tym związane. Jednak te pierwsze przeważają i będą długotrwałe. Zaliczono do nich m.in. wyeliminowanie ryzyka kursowego, redukcję kosztów transakcyjnych, obniżenie stóp procentowych oraz zwiększenie przejrzystości cen i konkurencji. Trzeba się jednak liczyć z utratą autonomicznej polityki pieniężnej i walutowej – zniknie możliwość wykorzystywania stóp procentowych i kursu walutowego jako narzędzi krajowej polityki gospodarczej służących do stabilizowania wzrostu gospodarczego i inflacji.