Zdobyłem kilka dni temu projekt kodeksu etyki handlarza dziełami sztuki – antykwariusza i marszanda, który po dopracowaniu ma być przyjęty na zjeździe Stowarzyszenia Antykwariuszy Polskich (SAP). Dokument liczy dziesięć stron. Zawiera 10 punktów i liczne podpunkty. Projekt przygotował zarząd SAP pod redakcją dr. Wojciecha Niewiarowskiego, sekretarza i skarbnika zarządu SAP.
Kodeks to rodzaj katalogu podstawowych niebezpieczeństw, jakie zagrażają klientom i antykwariuszom. Środowisko uznało, że pilną potrzebą stało się stworzenie takiego dokumentu. Z jego analizy wynika, że po 20 latach istnienia wolnego rynku jesteśmy właściwie na początku drogi, jeśli chodzi o bezpieczeństwo finansowe klientów – kupujących oraz sprzedających swoją własność.
[srodtytul]Brak ceny na towarze[/srodtytul]
Kodeks przede wszystkim stawia kwestię, że na towarze musi być uwidoczniona cena (1.3), choć ten oczywisty obowiązek nakłada na sprzedawcę istniejące prawo. Plagą polskiego rynku sztuki od lat jest to, że niektórzy sprzedawcy nie umieszczają na towarze ceny i podają dowolną – w zależności od tego, na ile ocenią zamożność klienta.
W grudniu opisałem przypadek miłośnika sztuki Jerzego Zelińskiego, któremu w jednej z tzw. renomowanych firm w krótkim czasie inny pracownik podał istotnie wyższą cenę tego samego przedmiotu. Jeśli tak traktowany jest rozpoznawalny wiceprezes Biznes Centre Club, to jakie problemy mogą mieć anonimowi klienci.