Telewizyjna tama na medialne tsunami

Magdalena Pawlicka, autorka cyklu telewizyjnego i książki "Zacisza gwiazd", opowiada kogo zaprasza do swoich programów, kogo nie zaprasza, a kto nie da się zaprosić. O sobie mówi, że chce promować tradycyjne wartości.

Aktualizacja: 11.06.2009 21:11 Publikacja: 04.06.2009 19:11

Od lewej: Łukasz i Edyta, Paweł i Katarzyna Golcowie z Magdaleną Pawlicką

Od lewej: Łukasz i Edyta, Paweł i Katarzyna Golcowie z Magdaleną Pawlicką

Foto: Picaresque

[b]Skąd się wziął pomysł na zaglądanie gwiazdom do domów?[/b]

[b]Magdalena Pawlicka:[/b] Tsunami, które od dekady przetacza się przez nasze media, kształtuje zdeformowany obraz ludzi z tzw. show-biznesu. Oglądając takie programy jak "Big Brother", lub czytając kolorową prasę, można odnieść wrażenie, że aktorzy i piosenkarki żyją od skandalu do skandalu. Wyłącznie zdradami, erotycznymi przygodami i balangami. My zaś pokazujemy, że to obraz kłamliwy. Jasne, że kryzysy i rozstania są, ale stanowią margines. Ja pokazuję prawdziwe życie moich bohaterów: codzienne, domowe, wedle tabloidowych kryteriów "niemedialne". I oto okazuje się, że wypełnia je oddanie najbliższym, rodzinne więzi, świadomość norm i hierarchii wartości.

Mój program więc ujawnia nie tyle kulisy życia gwiazd, ile raczej ich sposób na życie, na szczęście. Nie potwierdza reguły, że zło jest bardziej atrakcyjne. To rzekomo "nieatrakcyjne" dobro – ku zdziwieniu wielu – okazało się hitem, program odniósł sukces. Myślę, że zbyt wielu ludzi tworzących dziś media traktuje widza czy czytelnika z pogardą, nie docenia go.

[b]A może po prostu dobiera pani sobie gości mało kontrowersyjnych?[/b]

Nie ma rodzin, w których panuje idylla. Wszędzie są problemy i w programie o nich rozmawiamy. Książka i program nie są laurką, obraz świata tam opisany nie jest cukierkowy. Problemy są, i to poważne. Chodzi o to, jak ludzie sobie z nimi radzą , i o to, by pozwolić im o tym opowiedzieć, nie zakłamując tego, co mówią, nie delektując się ich krzywdą i poniżeniem, ale ciesząc się z ich sukcesu i szczęścia.

[b]I mówią pani o problemach?[/b]

Mówią. Mam wrażenie, że nie czują zagrożenia, bo wiedzą, że nie pokażę nieprawdy i nie będę się starała za wszelką cenę znaleźć w ich życiu czegoś, co mogłoby stać się pożywką dla tabloidów.

[b]To trochę wyidealizowany obraz, skoro w programie oglądamy wyłącznie to, co gwiazdy chcą pokazać.[/b]

Czy potrafimy zrealizować ciekawy program z człowiekiem, który zaprosił nas do swego domu, oprowadził po nim, dał herbaty i pokazał rodzinne pamiątki, czy też warunkiem koniecznym ciekawego programu jest potajemne zamontowanie ukrytej kamery w jego ubikacji?

Gdyby gwiazdy zobaczyły, że wchodzę do ich domów z rozbieganymi oczkami, by znaleźć kompromitujące je rzeczy, to "Zacisza" by nie powstały. Moi gospodarze wiedzą, że mogą powiedzieć: stop, tego jednak nie chcę w programie. To kwestia zaufania. Wystarczy, iż poczują, że naprawdę dobrze im życzę, że nie sprzedam ich jak towaru na straganie.

[b]A czy gwiazdy nie traktują pani programu jak pół godziny darmowej autoreklamy? Mogą pokazać się z najlepszej strony. Z gwarancją, że jeśli coś pójdzie nie tak, to pani to wytnie.[/b]

W "Zaciszu" autoreklamy nie ma. Nawet jeśli początkowo ktoś próbuje udawać, przybierać pozę – dość szybko maska spada i rozmowa staje się szczera, bo we własnym domu, wśród najbliższych – trudno kłamać. I nie warto.

Bywają jednak tematy, których dotykam ostrożnie. Jeśli wyczuwam, że sprawa jest bolesna, dotyczy śmierci lub świeżego dramatu w rodzinie – wiem, że nie powinnam na siłę drążyć. Ale, ku mojemu zdziwieniu, rozmowę na trudne tematy często zaczynają moi gospodarze. Może dlatego, że nigdy nie pytam wprost. Niedawno Robert Gonera powiedział mi, że w programie czuje się jak na kozetce u psychoterapeuty, bo mówi się tu o sprawach, o których na co dzień w domu się nie rozmawia. To było bardzo miłe.

[b]Która z wizyt była dla pani najbardziej zaskakująca?[/b]

Każdy człowiek ma swoją opowieść. Wszystkie programy przeżywam, ale najbardziej cenię sobie te, w których wydarzyło się coś ważnego. Tak było u Jerzego Bończaka. Podczas emocjonującej rozmowy między ojcem a synem okazało się, że syn zawsze chciał zostać aktorem. Tylko na przekór ojcu tej drogi nie wybrał. I ojciec dotąd o tym nie wiedział!

Małgorzata Kożuchowska opowiedziała, jak po debiucie w teatrze telewizji czekała na telefon od rodziców, a oni – aż do rozmowy w "Zaciszu" – nie wiedzieli, w jakim napięciu czekała i jak bardzo potrzebowała wtedy ich wsparcia. Ryszard Rynkowski przejmująco opowiadał o śmierci żony. Takie programy są zaskoczeniem dla mnie, dla widza i często dla samej gwiazdy.

[b]A czy jest taka osoba, którą chce pani odwiedzić, a która konsekwentnie odmawia?[/b]

Oczywiście, jest sporo takich osób. Szanuję ich decyzję i… czekam. Może z czasem zrozumieją, jak różne mogą być współczesne media. I że te wartościowe warto wspierać, by przeciwstawić się bigbrotherowemu tsunami.

[b]A czy są osoby, których nie zaprosiłaby pani do programu?[/b]

Szukam ludzi, w których życiu dostrzegam sens. Na pewno nie zrobiłabym programu z kimś, kto po 20 latach małżeństwa porzucił żonę i dzieci, by związać się z dziewczyną, która jest w wieku jego córki.

[b]Dlaczego?[/b]

Bo myślę, że taki człowiek jest w stanie ciężkiego kryzysu nie tylko moralnego czy duchowego, ale także osobowościowego, o czym nie wie. Że się pogubił. Nie chcę więc podstawiać mu mikrofonu, by się swoją zdradą chełpił, by pogubienie i kompromitację na gwałt racjonalizował. Wolę pomodlić się za niego, by odnalazł drogę. Szukam ludzi, którzy mają ukształtowaną hierarchię wartości. Wartości, które nie są dziś modne, jak miłość małżeńska, wiara czy patriotyzm.

Niełatwo sprowokować dzisiaj gwiazdy do rozmowy o wierze. Gdy czuję, że mogę sobie na taką rozmowę pozwolić – korzystam z tego skwapliwie. Mówili o tym np. Ryszard Rynkowski czy Michał Chorosiński. Pamiętam też wzruszającą opowieść Pawła Królikowskiego o tym, jak przed swym nowym domem zawiesił polską flagę. Zawołał żonę i dzieci. Stali, patrzyli i byli bardzo wzruszeni. Śmieszne? A ja myślę, że tak powinno się uczyć dzieci patriotyzmu w czasach pokoju. Przez szacunek dla symboli narodowych. Przez nieunikanie tematów ważnych, także politycznych.

[b]Powiedziała pani, że dla tabloidów i kolorowych magazynów najważniejsze są skandale i pokazywanie kulis życia znanych ludzi, których ci nie chcieliby upubliczniać. Pani podkreśla, że pokazuje ich z innej strony. Jednak jest pani częścią tego biznesu, który odziera ludzi z ich prywatności.[/b]

Nie odzieram. Jestem reprezentantem widza, mile widzianym gościem, który przychodzi z wizytą. Nie jestem paparazzi, który z teleobiektywem siedzi na gałęzi i próbuje przez firanki wepchnąć się w czyjąś intymność. Wybór jest taki: albo przychodzimy bez ukrytych intencji z nadzieją na poznanie, albo przychodzimy jak złodziej – chcąc wykorzystać wiadomości o prywatnym życiu bez oglądania się na to, czy wyrządzamy komuś krzywdę. Albo traktujemy bohatera opowieści jak podmiot, jak przyjaciela, albo jak przedmiot, mięso armatnie. To różnica. Fundamentalna dla zrozumienia roli współczesnych mediów.

[b]Często okazuje się, że świat gwiazd to świat zwyczajny?[/b]

Bywa, że na wstępie aktor czy muzyk, trochę zawstydzony, wyznaje mi, że mieszka w bloku, ma skromne mieszkanie, które nie nadaje się do pokazywania. Takie gwiazdy budzą największą sympatię widzów. Wyrzucają śmieci do zsypu, muszą ciszej ćwiczyć granie, bo sąsiadka stuka. A ważne jest też to, co na tej ścianie wisi, jakimi obrazami, zdjęciami otacza się człowiek. Dlatego starannie rozglądamy się po domach gwiazd…

[b]W mieszkaniu Krzysztofa Cugowskiego, lidera Budki Suflera, wisi wielki portret marszałka Piłsudskiego...[/b]

Tak, choć portrety narodowych bohaterów nie są częste. Natomiast w większości domów, które odwiedziłam, wiszą także krzyże. Wiszą też zdjęcia ze ślubów, chrzcin czy pierwszych komunii. Tego nie zobaczymy w innych mediach, bo to niemodne. Tylko kto tę modę narzuca? Dlaczego pozwalamy, żeby to, co dla większości z nas jest ważne – było wręcz wstydliwe? Napór świata bez wartości sprawia, że ci, którzy wartości cenią, nie chcą się nimi afiszować.

[b]Wstydzą się ich?[/b]

Nie, ale dziennikarze nie chcą o tym rozmawiać, to nie jest temat sexy. Ważniejsze, kto z kim teraz sypia. Żyjemy więc w jakimś matriksie – próbuje się nam wmówić, że zdrada jest normą, a norma jest niewolą. Króluje i zawzięcie promowana jest normofobia. A ja dostaję mnóstwo mejli i esemesów z podziękowaniem, że pokazuję inny świat. Inny od czego?

[i]"Rzeczpospolita" jest patronem medialnym właśnie wydanej książki "Zacisza gwiazd", która jest dopełnieniem cyklu programów telewizyjnych w TVP 2[/i]

[ramka]Magdalena Pawlicka

+ krytyk teatralny, dziennikarka, scenarzystka, autorka programów telewizyjnych

Od 2004 r. tworzy i prowadzi swój autorski program w TVP 2 „Zacisza gwiazd”. Jego formuła opiera się na wizytach w domach osób znanych i cenionych z osiągnięć artystycznych, rozmowach z nimi oraz ich najbliższymi. Książka „Zacisza gwiazd” zawiera zapis kilkunastu spośród 71 wizyt w domach polskich celebrytów z ponad 200 zdjęciami. Magdalena Pawlicka jest żoną publicysty i producenta telewizyjnego Macieja Pawlickiego. Mają troje dzieci [/ramka]

[b]Skąd się wziął pomysł na zaglądanie gwiazdom do domów?[/b]

[b]Magdalena Pawlicka:[/b] Tsunami, które od dekady przetacza się przez nasze media, kształtuje zdeformowany obraz ludzi z tzw. show-biznesu. Oglądając takie programy jak "Big Brother", lub czytając kolorową prasę, można odnieść wrażenie, że aktorzy i piosenkarki żyją od skandalu do skandalu. Wyłącznie zdradami, erotycznymi przygodami i balangami. My zaś pokazujemy, że to obraz kłamliwy. Jasne, że kryzysy i rozstania są, ale stanowią margines. Ja pokazuję prawdziwe życie moich bohaterów: codzienne, domowe, wedle tabloidowych kryteriów "niemedialne". I oto okazuje się, że wypełnia je oddanie najbliższym, rodzinne więzi, świadomość norm i hierarchii wartości.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy