Rynek zabytkowej książki notuje znacznie lepsze wyniki niż przed kryzysem gospodarczym. Dowodem na to są nie tylko informacje przekazywane po aukcjach przez ich organizatorów, ale przede wszystkim bezpośrednia obserwacja samych imprez. Ostatnio odbyły się dwie aukcje. Potwierdziły one bardzo dobrą kondycję rynku książki. Przed nami jeszcze co najmniej dwie ważne „papierowe” aukcje.
Na 87. aukcji krakowskiego antykwariatu Rara Avis ([link=http://www.raraavis.krakow.pl " target="_blank]www.raraavis.krakow.pl[/link]) padały wysokie przebicia cenowe. Tomik poezji z 1926 roku Juliana Przybosia pt. „Oburącz” w układzie graficznym Władysława Strzemińskiego kupiono za 5,8 tys. zł (wyw. 1,2 tys. zł). Za 10 tys. zł kupiono tomik Przybosia z 1932 roku pt. „W głąb las”, też zaprojektowany graficznie przez Strzemińskiego (wyw. 2,4 tys. zł). Można mnożyć przykłady podobnych wyników.
Cenowe rekordy dotyczą nie tylko druków zaprojektowanych przez sławnych awangardowych malarzy, jak Henryk Stażewski lub Strzemiński. Dziś wydaje się to oczywiste, że powodzenie prac awangardowych twórców na rynku malarstwa, przeniosło się na rynek książki. Ale dziesięć lat temu, zanim wybuchła rynkowa moda na druki awangardy, czy mógł ją przewidzieć inwestor lub kolekcjoner? Z analizy podaży wynika, że nikt tego nie przewidział i nie skupił w jednym ręku druków ocalałych z wojennej pożogi. W Rara Avis z 1665 pozycji sprzedano ok. 70 proc. oferty. Spadły, co ciekawe, nisko wycenione fotografie Jana Bułhaka, faktycznie dość często obecne na rynku.
[wyimek]6 tys. zł kosztuje w Lamusie pirackie wydanie „Konrada Wallenroda” z 1828 r.[/wyimek]
W ostatnią sobotę zakończyła się aukcja w krakowskim antykwariacie Wójtowiczów ([link=http://www.antykwariat.wojtowicz.krakow.pl " target="_blank]www.antykwariat.wojtowicz.krakow.pl[/link]). Z 1412 obiektów ponad 70 proc. oferty zmieniło właściciela. – Efektownie licytowano wydane w 1912 roku „Dwory polskie w Wielkiem Księstwie Poznańskiem” sprzedane za 5,1 tys. zł przy cenie wywoławczej 600 zł. Francuską książkę z superekslibrisem z herbem Szeliga kupiono za 6,2 tys. zł przy cenie 2 tys. zł. Tu o wysokiej cenie zadecydowała najprawdopodobniej proweniencja – informuje Piotr Wójtowicz.