Około godziny 17-tej kurs wynosił 4,08 EUR/PLN (dzienna zmiana o 2 proc.). W tym samym czasie węgierski forint jak i czeska korona traciły wobec wspólnej waluty jedynie 1 proc.
Analitycy są zgodni, że przyczyną osłabienia jest grecki kryzys i ryzyko jego „rozlania” na inne kraje strefy euro – m.in. Portugalię i Hiszpanię. Polskiej walucie nie pomogły korzystne prognozy Komisji Europejskiej dotyczące wzrostu PKB w tym i przyszłym roku.
Nasz kraj wybija się na lidera wzrostów w Unii Europejskiej. Inwestorzy patrzyli jednak bardziej na pesymistyczne szacunki dotyczące zadłużenia Grecji i Portugalii. Obawy zwiększył komunikat agencji ratingowej Moody’s która zapowiedziała wciągnięcie Portugalii pod obserwację z możliwym obniżeniem oceny. Także wieści z Aten, gdzie trwają zamieszki związane z zapowiedzianymi oszczędnościami budżetu nie sprzyjają uspokojeniu rynków.
W efekcie wspólna waluta osłabia się do dolara. Za euro w pewnym momencie inwestorzy płacili jedynie 1,28 USD, co było poziomem najniższym od ponad roku. Pochodną takich ruchów jest drastyczne osłabienie się złotego do dolara (kurs sięgnął pułapu 3,19 USD/PLN).
- Mamy do czynienia z kryzysem strefy euro. Inwestorzy próbują oszacować ryzyko z tym związane. Od pewnego czasu złoty bardo się umacniał, nic więc dziwnego, że gracze zamykają długie pozycje z obawy przed niepewną przyszłością – mówi Baron Chan, stateg walutowy w Credit Suisse.