[b][link=http://www.rp.pl/temat/449164.html]Więcej publicystyki ekonomicznej co piątek w dodatku {eko+}[/link][/b]
Kraje strefy euro i Międzynarodowy Fundusz Walutowy zdecydowały się na udzielenie Grecji bezprecedensowej pomocy w kwocie 110 mld euro (odpowiednio 46,3 proc. greckiego PKB i 1,2 proc. PKB strefy euro). W zamian za pomoc Grecja zobowiązała się znacząco zredukować deficyt budżetowy w najbliższych latach, co powinno umożliwić zahamowanie wzrostu zadłużenia publicznego w relacji do PKB, a w dłuższej perspektywie stopniowe zmniejszenie tej relacji.
Analiza założeń makroekonomicznych towarzyszących greckiemu pakietowi oszczędnościowemu oraz przyjęte w nim dostosowania po stronie wydatków i dochodów wskazują jednak, że program ten jest bardzo napięty i prawdopodobieństwo jego zrealizowania w przyjętym kształcie jest niskie.
[srodtytul]Wyśrubowane oszczędności[/srodtytul]
W latach 2000 – 2009 nominalne jednostkowe koszty pracy (płace skorygowane wydajnością pracy), będące jednym z podstawowych mierników konkurencyjności cenowej gospodarki, wzrosły w Grecji o 30 proc. W tym samym okresie jednostkowe koszty pracy w Niemczech wzrosły o 7 proc. Gdyby Grecja nadal posiadała drachmę, odbudowa konkurencyjności cenowej mogłaby się dokonać poprzez dewaluację krajowej waluty. Będąc w strefie euro, dla uzyskania poprawy konkurencyjności, czyli zmniejszenia jednostkowych kosztów pracy i cen w eksporcie, konieczne jest znaczące zmniejszenie płac (określane często mianem „wewnętrznej dewaluacji”) lub wzrost wydajności, który w krótkim okresie najłatwiej osiągnąć poprzez zmniejszenie zatrudnienia.