Wczorajszy dzień inwestorzy w Warszawie mogą zaliczyć do bardzo udanych. Gromadzący największe i najbardziej płynne spółki WIG20 urósł o 2,09 proc.
W momencie zamykania sesji na warszawskim parkiecie tak silnej zwyżki nie notował żaden inny indeks na świecie. W połowie to zasługa potentatów sektora finansowego (Pekao, PZU, PKO BP).
Indeks bez trudności sforsował dzięki temu poziom 2500 pkt. Stąd już tylko niespełna 1 proc. dzieli go od sierpniowego szczytu.
Maksimum z minionego miesiąca pokonał za to – mimo mniejszej wczorajszej zwyżki (o 1,65 proc.) – obejmujący obok dużych, również małe firmy, indeks WIG. Gdyby urósł jeszcze o 1 proc., sforsowałby kwietniowy rekord hossy rozpoczętej wiosną 2009 r.
Już rano indeksy na warszawskiej giełdzie sprawowały się znacznie lepiej niż wskaźniki w Europie Zachodniej. Tam inwestorom humory psuły m.in. dane z niemieckiej gospodarki (produkcja przemysłowa w czerwcu urosła zaledwie o 0,1 proc., podczas gdy oczekiwano 1 proc., lipcowy eksport zaś zmalał pierwszy raz od trzech miesięcy). Słychać też było echa wtorkowych obaw o sektor bankowy.