Austriacki polityk nie musi się więc martwić o swoje finanse. Schüssel wszedł do nadzoru RWE już w marcu zeszłego roku. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy zasiadania w radzie zarobił – jak podała agencja APA – około 98 tys. euro (prawie 390 tys. zł).
Pojawienie się tego konserwatywnego polityka w nadzorze wielkiego koncernu nie jest niczym nadzwyczajnym. Wystarczy wspomnieć choćby wejście Gerharda Schrödera, byłego kanclerza Niemiec do rady konsorcjum Nord Stream, spółki, która buduje Gazociąg Północy. Nie dziwiłoby także w przypadku Schüssela, gdyby nie jego przeszłość. Obecność byłego szefa rządu Austrii w radzie nadzorczej RWE uwiarygodnia funkcjonowanie m.in. należących do tego koncernu niemieckich elektrowni atomowych. Przypomnijmy, że właśnie do tego koncernu należy najstarszą w kraju jądrowa siłownia Biblis A. To jedna z siedmiu tamtejszych elektrownia atomowych, które po awarii japońskiej Fukushima 1, została decyzją administracyjną rządu Angeli Merkel tymczasowo zamknięta.
Tymczasem – jak przypomina czeska agencja informacyjna CTK – Schüssel, będąc kanclerzem (w latach 2000-2007) dał się poznać, jako nieprzejednany przeciwnik elektrowni atomowej w Temelinie na południu Czech. To jedna z dwóch – obok Dukovan - czeskich elektrowni jądrowych. Obie należą do notowanego na giełdach w Pradze i w Warszawie koncernu CEZ (ponad 70 proc. jego akcji ma rząd Czech).
Właśnie za ten nieoczekiwany zwrot w karierze Schüssela jest bardzo ostro krytykowany przez austriacką opozycję. Dodajmy, że RWE, jako jedyny z czterech niemieckich właścicieli elektrowni atomowych podjął kroki prawne w celu wstrzymania zamierzeń władz w Berlinie wcześniejszego wyłączenia najstarszych w kraju elektrowni atomowych.