Ambitne plany
Program, który jest warunkiem przyznania Grecji nowego pakietu pomocowego, jest niesłychanie wyśrubowany. Zakłada, że wpływy z prywatyzacji do końca 2014 roku sięgną 50 mld euro, czyli aż 20 proc. PKB. Na sprzedaż są wystawione m.in. banki. Najprawdopodobniej znajdą się wśród nich Emporiki i Piraeus Bank. Oprócz tego pod młotek pójdą należące do państwa kurorty, nabrzeża, pola golfowe, niezamieszkałe wyspy oraz części Rodos i Korfu, dwa lotniska w Atenach, a także cztery nowoczesne airbusy A340 należące do państwowego przewoźnika Olympic Airways. Ekonomiści jednak mają wątpliwości, czy rzeczywiście ten program się uda, ponieważ w tych trudnych dla gospodarki czasach prywatyzację przyspieszają również inne zadłużone kraje eurolandu – Portugalia, Hiszpania i Irlandia.
Analitycy wskazują również i na to, że prawdziwe wyzwanie dla rządu Papandreu przyjdzie wówczas, kiedy trzeba będzie cały program wprowadzić w życie, bo naród jest im przeciwny i chętnie daje wyraz swoim uczuciom podczas gwałtownych ulicznych demonstracji. Greccy związkowcy mają pretensje do rządu, że kosztami ratowania gospodarki zostali obciążeni także najbiedniejsi. Dla statystycznego greckiego gospodarstwa domowego koszty cięć i podwyżek podatków wyniosą ponad 2,6 tys. euro rocznie. To tyle, ile wynosi średnia miesięczna pensja w tym kraju.
Greccy parlamentarzyści doskonale jednak wiedzieli, że odrzucenie reform byłoby równoznaczne z ogłoszeniem bankructwa i za kilka tygodni rządowi w Atenach skończyłyby się pieniądze. Teraz mają nie tylko zagwarantowaną wypłatę 12 mld euro z zatwierdzonego w maju 2010 pakietu wartego 110 mld euro, ale i prawo do nadziei na kolejny – większy o 10 mld euro, który ma zostać zatwierdzony jesienią.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki d.walewska@rp.pl
Oszczędności we Włoszech: Wyższy wiek emerytalny i podatki
Włochy, drugi pod względem poziomu zadłużenia kraj strefy euro, przyjęły wczoraj plan oszczędnościowy warty 47 mld euro. Cięcia wydatków i podwyżki podatków do tej kwoty mają zostać wprowadzone nie później niż do 2014 r. Włoski dług publiczny wynosi dzisiaj 119 proc. PKB. Od kilku tygodni agencje oceny wiarygodności kredytowej Moody's i Standard & Poor's ostrzegały włoski rząd, że jeśli nie powstanie radykalny program oszczędnościowy, krajowi grozi obniżenie ratingu. Zapowiedziały również, że będą się bacznie przyglądać, czy nie dojdzie do poluzowania dyscypliny finansowej.
W ostatni wtorek włoskie obligacje dziesięcioletnie były najtańsze od października 2008 r. W zatwierdzonym w czwartek programie przewiduje się podwyższenie wieku emerytalnego dla kobiet, ograniczenie budżetów ministerstw i władz lokalnych, znaczące ograniczenie zwolnień podatkowych dla firm i podatników prywatnych. Minister finansów Włoch Giulio Tremonti zapowiedział podczas debaty parlamentarnej, że gdyby doszło do odrzucenia rządowego programu, poda się do dymisji. Wczorajsze głosowanie było także testem dla samego premiera Silvia Berlusconiego, którego popularność po serii skandali obyczajowych jest wyjątkowo niska.