W odróżnieniu od krajów rozwiniętych Unii Europejskiej polski rynek nieruchomości jest finansowany głównie z niezabezpieczonych zobowiązań banków uniwersalnych i detalicznych. Jest to tradycyjny model finansowania, który, w skrócie rzecz ujmując, ma tę zaletę, że jest prosty, oraz tę wadę, że jest kapitałochłonny i zwiększa ryzyko płynności sektora bankowego.
To poważny problem, gdyż dotyczy finansowania ponad 40 proc. portfela kredytowego sektora bankowego.
Moim zdaniem ze względu na nieuchronne zaostrzenie wymogów regulacyjnych dotyczących zarządzania kapitałem i płynnością (Basel III) brak zmiany modelu finansowania przez banki ograniczy rozwój rynku nieruchomości oraz finansowanie długoterminowych projektów inwestycyjnych, zmniejszając nasze szanse na stabilny wzrost gospodarczy [1] [2].
Banki hipoteczne i listy zastawne
Jednym ze sposobów zapewnienia efektywnego finansowania rynku nieruchomości w Polsce (w szczególności rynku mieszkaniowego) miały być banki hipoteczne i emitowane przez nie listy zastawne. Specjalna ustawa, która została wydana w tej sprawie ponad 13 lat temu, była wzorowana na sprawdzonych rozwiązaniach niemieckich. Niestety, w Polsce ten model rozwoju rynku poniósł fiasko. Liczby mówią same za siebie.
W Polsce istnieją zaledwie trzy banki hipoteczne. Ich udział w finansowaniu rynku nieruchomości przez banki jest znikomy i wynosi około 2 proc. W odróżnieniu od całego sektora, gdzie w portfelu kredytów na finansowanie nieruchomości przeważają kredyty mieszkaniowe (~80 proc.), w portfelu banków hipotecznych dominują kredyty na finansowanie nieruchomości komercyjnych (~85 proc.). Natomiast listy zastawne emitowane przez banki hipoteczne finansują niewiele ponad 1 proc. kredytów na zakup nieruchomości.