Nasz pie­niądz tra­cił w ślad za eu­ro, co by­ło po­chod­ną sła­bych da­nych z eu­ro­pej­skiej go­spo­dar­ki (in­deks ko­niunk­tu­ry PMI w lu­tym spadł do 48,8 pkt z 50,4 pkt w stycz­niu).

Do­lar na star­cie kosz­to­wał w War­sza­wie 3,12 zł, czy­li o 1 grosz (0,3 proc.)?wię­cej niż w pią­tek. Ty­le sa­mo zy­ski­wał frank (był wy­ce­nia­ny na po­nad 3,41 zł) i eu­ro (nie­speł­na 3,12 zł).

W ko­lej­nych go­dzi­nach nasz pie­niądz wciąż bar­dzo po­wo­li tra­cił. Sprzedający nie by­li jed­nak zbyt agre­syw­ni.

Do­pie­ro póź­nym po­po­łu­dniem za spra­wą ogól­ne­go po­gor­sze­nia sen­ty­men­tu na ryn­kach fi­nan­so­wych (przez gieł­dy prze­to­czy­ła się gwał­tow­na, ale krót­ka fa­la wy­prze­da­ży) nasz pie­niądz spadł ko­lej­ny sto­pień ni­żej. Wieczorem eu­ro kosz­to­wa­ło 4,13 zł, czy­li 0,5 proc. wię­cej niż w pią­tek. Do­lar był wy­ce­nia­ny na 3,12 zł (+0,3 proc.), a frank na pra­wie 3,43 zł (+0,6 proc.).

Ko­rek­ta do­tknę­ła też rynku ob­li­ga­cji o dłuższym ter­mi­nie wy­ku­pu. Ren­tow­ność pa­pie­rów dzie­się­cio­let­nich wzro­sła do 5,44 proc., a pię­cio­let­nich do 4,93 proc. Je­dy­nie dwu­lat­ki, szó­sty dzień z rzę­du zy­ski­wały na war­to­ści. Ich opro­cen­to­wa­nie zma­la­ło do 4,65 proc.