Rz: W latach 2007–2009 największe muzea narodowe i Zachęta prezentowały fragmenty pana kolekcji, która liczy ok. 1000 obrazów, rzeźb, rysunków. Zapowiedział pan, że w 2013 lub 2014 r. część pana zbioru wystawi także dobre muzeum europejskie.
Krzysztof Musiał: W tym roku nie będzie tej wystawy. Prawdopodobnie zostanie zorganizowana w przyszłym roku i zapewne w Hiszpanii. Dlaczego tam? Bo tam mieszkam i mam kontakty z muzeami. Dlaczego termin się przesuwa? Moja kolekcja, zgodnie z jej programem, jest przeglądem polskiej sztuki od końca XIX wieku. W kilku muzeach powiedziano mi, że wystawy przeglądowe nie są ciekawe, że powinna to być wystawa problemowa z ekspresyjnym tematem przewodnim.
W Europie chcę pokazać naszą sztukę po 1955 r. Oczywiście mogę zdecydować się na wystawę przeglądową, zapłacić za wszystko. Każde muzeum ucieszy się, ponieważ są niedofinansowane, zwłaszcza w Hiszpanii. Jednak wystawa problemowa ma szansę dotrzeć do europejskich odbiorców, a o to chodzi najbardziej.
Potencjalnym kuratorom dałem wolną rękę. Mogą wybrać ze zbioru i pokazać, co chcą. Niestety, oni nic nie wiedzą o polskiej sztuce. Przymierzając się do wystawy, od podstaw uczą się jej dziejów. Dlatego organizacja wystawy się przeciąga.
Jak godzi pan zarządzanie interesami z administrowaniem kolekcją? Ile czasu przeznacza pan na kolekcję, na obserwowanie rynku?