Do oszczędzania długoterminowego, na przykład na emeryturę, przeznaczone są w zasadzie specjalne produkty inwestycyjne: IKE i IKZE. Niewątpliwie mają one ważne zalety (w przypadku IKE nie ma podatku Belki, w IKZE dochodzi do tego możliwość odliczenia zainwestowanych pieniędzy od podstawy opodatkowania), ale też jedną wadę. Przed osiągnięciem określonego wieku (60 lat w IKE, 65 lat w IKZE) nie można sięgnąć po zgromadzone oszczędności. Inaczej traci się korzyści podatkowe.
Bardziej elastyczne formy zbierania kapitału proponują TFI. Są to różnego rodzaju programy systematycznego oszczędzania. Nie wiążą się z nimi żadne ulgi podatkowe. Ale TFI proponują zniżki w opłatach, jakich nie ma przy tradycyjnej inwestycji w fundusze.
W takim programie im dłużej oszczędzamy, tym mniejsza opłata manipulacyjna jest pobierana. Po określonym czasie, z reguły jest to 5–10 lat, nie płacimy jej wcale (normalnie opłaty sięgają nawet 5 proc. wartości inwestycji). To powoduje, że z każdej kolejnej wpłaty więcej pieniędzy trafia do programu.
– Zaletą systematycznego oszczędzania jest czerpanie korzyści z procentu składanego. Poza tym regularne wpłacanie pieniędzy do programu pozwala uśrednić cenę zakupu jednostek uczestnictwa funduszy i uniknąć zainwestowania całości kapitału w czasie, gdy ceny na giełdzie są wysokie. Zaletą programów jest również możliwość uzyskania zniżek w opłatach manipulacyjnych, a po pięciu latach nawet całkowity brak opłat – wymienia Paweł Niemiec, członek zarządu KBC TFI.
W ubiegłym roku TFI wykazały się sporą inwencją, wprowadzając programy systematycznego oszczędzania o bardziej złożonej konstrukcji niż zwykła inwestycja w fundusze połączona ze zniżką. Na przykład ING TFI uruchomił program, który automatycznie zmienia strukturę portfela inwestycyjnego. Im mniej czasu do końca odkładania pieniędzy, tym mniejszą część portfela inwestycyjnego stanowią fundusze ryzykowne.