Zdaniem ekspertów wiele firm nie korzysta z opcji walutowych, ponieważ instrumenty te wciąż są uznawane za bardzo ryzykowne. Zła sława opcji to efekt dotkliwych strat, jakie niektóre przedsiębiorstwa poniosły w 2008 roku.
Przed tamtym kryzysem złoty się umacniał i wielu przedsiębiorców zakładało, że taka tendencja się utrzyma. W takim przeświadczeniu utwierdzały ich pozytywne informacje makroekonomiczne. Polska gospodarka dynamicznie się wówczas rozwijała.
Część firm postanowiła zarobić na kursach walutowych, korzystając ze strategii opcyjnych oferowanych przez banki. Firmy te nie brały pod uwagę ryzyka, że w sytuacji, gdy tendencja się odwróci, mogą ponieść dotkliwe straty. A banki o ryzyku tym niedostatecznie informowały.
Upadłości, procesy i zła sława
I taki scenariusz nieoczekiwanie się zrealizował. W wyniku kryzysu złoty, zamiast się nadal umacniać, gwałtownie osłabł. Spółki straciły ogromne kwoty, gdyż aby rozliczyć instrumenty opcyjne, musiały kupować na rynku coraz droższe euro. A zawarte transakcje opiewały na bardzo wysokie sumy.
– Doprowadziło to do kilku spektakularnych upadłości, ogromnych problemów finansowych (dotknęło to m.in. firmy Duda) i procesów z bankami, które według firm sprzedawały im opcje, wiedząc o ogromnym ryzyku i nie uświadamiając tego klientom. Doświadczenia z tego okresu tkwią w głowach inwestorów i właścicieli firm. Stąd ich sceptyczne podejście do opcji jako instrumentu zabezpieczającego ryzyko kursowe – mówi Adam Narczewski, dyrektor sprzedaży w domu maklerskim X-Trade Brokers.