KOMENTARZ: Trochę fantastyki: rynek bez regulacji

Studiując stanowiska w konsultacjach stosowania art.139, czytając postulaty o ograniczeniu interwencji regulacyjnej, nawoływania do wiary w biznesowe mechanizmy rynku wpadło mi do głowy szatańskie pytanie: co by było, gdyby rynek telekomunikacyjny w Polsce w ogóle nigdy nie był regulowany? Żylibyśmy w Edenie, czy w Tartarze?

Publikacja: 21.06.2013 14:31

Że regulowany jest, to ja się nawet nie dziwię. Normalności nigdy na nim nie było, bo od zarania rządził nim państwowy monopolista, który miał szereg środków, aby zdławić konkurencję. Czy dzisiaj wciąż winien być regulowany, to ja mam wątpliwości. Jedziemy w każdym razie siłą rozpędu i chyba nie wyobrażamy sobie innej rzeczywistości. Ale spróbujmy...

Przez całe lata 90-te Telekomunikacja Polska zachowywała się wciąż jak urząd, nie dotrzegając  zanadto konkurencji. Ot, ten i ów budował sieci obok niej, albo na terenach gdzie jej się nie chciało. Wydaj się, że - mimo okresowych kryzysów - i potężnych strat na inwestycjach byłoby na rynku miejsce i na średniej wielkości operatorów, jak Telefonia Dialog, czy Netia, jak również dla małych operatorów, jak spółdzielnie telekomunikacyjne. Ponieważ nie byłoby dostępu regulowanego, presja konkurencyjna byłaby umiarkowana, to ceny usług stacjonarnych pewnie wyższe. Zarówno w TP, jak i w sieci operatorów alternatywnych. Na spadek cen wpłynęliby operatorzy VoIP, którzy w Polsce nie mieli nigdy większej szansy na poważniejszy rozwój.

Nie widzę powodu, aby rozwijać się nie miały sieci telewizji kablowej - zaspokajające popyt na dobrej jakości sygnał telewizyjny i lokalni ISP - zaspokajający popyt na stały dostęp do Internetu za rozsądne pieniądze. W tym ociężała TP nie była w stanie przeszkodzić. Rynek CaTV powstał i okrzepł zanim TP została sprywatyzowana (i wtedy zaczęła walczyć z konkurencją) i zanim zaczęła się epoka silnych regulacji.

Rynek komórkowy także wypączkował wcześniej i dopóki rósł, to nawet widać było na nim - mimo rzekomego oligopolu - pewną konkurencję cenową. Trwałaby zapewne tak długo, jak rosłaby liczba abonentów, czyli do końca zeszłej dekady. Bez Playa ceny jednak z pewnością by nie spadły do obecnego poziomu, a bez regulacyjnego wsparcia Playa by dzisiaj nie było. Chyba, że znalazłby się właściciel gotów przez 10 lat dokładać do interesu. W co osobiście wątpię.

Operatorzy komórkowi zarabialiby zatem więcej, ale nie sądzę, aby w znaczącym stopniu przełożyło się to na zasięg sieci, czy jakość usług. Jakoś tak się składa, że największe programy inwestycyjne podejmują w ciągu ostatnich dwóch lat, kiedy MTR są już na niskim poziomie. Jeżeli już nie konkurencja międzyoperatorska, to aplikacje mobilne wpływałyby na obniżenie cen usług, chociażby SMS. I to w stopniu znacznie silniejszym, niż realnie ma dzisiaj miejsce.

Inaczej być może na rynku stacjonarnym, gdzie - znowu być może - wyższa marża na usługach głosowych (przy mniejszej presji cenowej usług mobilnych), mogłaby w końcu zachęcić operatorów do stopniowej chociażby rozbudowy sieci. Bez dostępu regulowanego internet byłby droższy, ale nie mam pewności, czy istotnie wpłynęłoby to na penetrację. Tak, czy inaczej musiałby kosztować poniżej 100 zł miesięcznie, co TP zauważyła jeszcze przed epoką regulacji. A potem już 20-30 zł miesięcznie więcej lub mniej stanowiłoby bardzo dużą kwotę dla operatora, ale stosunkowo niewiele dla abonenta. Dzisiaj mimo niskich cen rynek nie rośnie.

Zaryzykowałbym tezę, że na rynku nieregulowanym ceny internetu byłyby trochę wyższe, statystyczne przepustowości trochę niższe, penetracja na aktualnym, albo nieco wyższym poziomie, rynkowa pozycja TP znacznie silniejsza, zasięg VDSL większy. Być może na rynku byłoby trochę (ale niewiele) więcej sieci optycznych.

Pamiętajmy, że bez względu na regulacje rynek kształtowałyby też sieci telewizji kablowej, które ostrzej konkurowałyby z silniejszą TP, i sieci komórkowe, który po uruchomieniu UMTS nasiliłyby presję na rynku internetowym. Rola internetu w życiu Polaka byłaby nie mniejsza niż dzisiaj, co samo w sobie wpływałoby na ceny internetu i oferowane przepustowości.

Reasumując widziałby nieregulowany rynek telekomunikacyjny w Polsce podobny do tego, jaki mamy, ale z wyższymi cenami usług (zwłaszcza głosowych), niższymi przepustowościami internetu, nieco większym zasięgiem sieci. Bez Playa, ze słabszą Netią. Z wyższym zatrudnieniem w Plusie i T-Mobile, z dłuższymi składami wywożącymi gotówkę z zysków do Paryża i Bonn. No, ale znacznie utrudnionym rozwojem dla cenionej dzisiaj branży specjalistów od regulacji rynku.  Myślę, że dałoby się wytrzymać.

Że regulowany jest, to ja się nawet nie dziwię. Normalności nigdy na nim nie było, bo od zarania rządził nim państwowy monopolista, który miał szereg środków, aby zdławić konkurencję. Czy dzisiaj wciąż winien być regulowany, to ja mam wątpliwości. Jedziemy w każdym razie siłą rozpędu i chyba nie wyobrażamy sobie innej rzeczywistości. Ale spróbujmy...

Przez całe lata 90-te Telekomunikacja Polska zachowywała się wciąż jak urząd, nie dotrzegając  zanadto konkurencji. Ot, ten i ów budował sieci obok niej, albo na terenach gdzie jej się nie chciało. Wydaj się, że - mimo okresowych kryzysów - i potężnych strat na inwestycjach byłoby na rynku miejsce i na średniej wielkości operatorów, jak Telefonia Dialog, czy Netia, jak również dla małych operatorów, jak spółdzielnie telekomunikacyjne. Ponieważ nie byłoby dostępu regulowanego, presja konkurencyjna byłaby umiarkowana, to ceny usług stacjonarnych pewnie wyższe. Zarówno w TP, jak i w sieci operatorów alternatywnych. Na spadek cen wpłynęliby operatorzy VoIP, którzy w Polsce nie mieli nigdy większej szansy na poważniejszy rozwój.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy