Wszystkie kraje objęte pomocą strefy euro i MFW, które realizują zalecone przez te instytucje szczegółowe programy reform, zanotowały rekordowy wzrost długu publicznego. Według najnowszych danych Eurostatu z końca I kw. 2013 r. relacja długu do PKB zwiększyła się w całej strefie euro, z wyjątkiem Danii, Łotwy i Litwy.
Przy czym największa dynamika wystąpiła w krajach ratowanych, gdzie wzrost długu był dwucyfrowy: o 24,1 pkt proc. w Grecji, 18,3 – Irlandii, 15,2 – Hiszpanii, 14,9 – Portugalii i 12,6 – na Cyprze. Założeniem programów ratunkowych było przekazanie pożyczek krajom, które wskutek rosnących stóp procentowych nie są w stanie pozyskać pieniędzy na rynku. W zamian za pomoc miały one realizować programy zalecone przez Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i MFW. Te programy miały im przynieść oszczędności budżetowe oraz wzrost gospodarczy, co w sumie dałoby poprawę sytuacji budżetowej i możliwość powrotu na rynek w ciągu kilku lat. Dziś o takiej możliwości wspomina się już tylko przy okazji Irlandii.
145 proc. PKB wyniesie na koniec tego roku dług Cypru, wobec 87 proc. PKB obecnie – ocenia Natixis
Rekordzistą w UE, jeśli chodzi o wysokość długu publicznego, są dziś Włochy – 130 proc. PKB. To kraj nieobjęty programem ratunkowym, ale od dłuższego czasu dotknięty brakiem stabilności politycznej i chwiejnością zaufania inwestorów. Według ekspertów francuskiego banku inwestycyjnego Natixis do końca tego roku Włochy oddadzą jednak niechlubną palmę pierwszeństwa w kategorii długu Portugalii, której dług wynosi dziś 127,2 proc. PKB i przypuszczalnie wzrośnie do 150 proc. Włochy zostaną też wyprzedzone przez Cypr, którego dług może na koniec roku wynieść aż 145 proc. PKB w porównaniu z obecnymi 87 proc. To dwaj najbardziej prawdopodobni kandydaci do nowych programów ratunkowych. Najlogiczniejszym rozwiązaniem byłoby darowanie im części długu, jak zrobiono w przypadku Grecji. Ale dziś nie ma na to szans.
– Unijne instytucje utrzymują iluzję, że kraje z wysokim deficytem budżetowym są wypłacalne i jedynym ich problemem jest brak płynności. Dlatego gotowe są przekazywać im kolejne transze pożyczek – brzmi fragment najnowszego raportu Natixis. Ratują je na bieżąco, utrzymując zaufanie inwestorów. Gdyby zdecydowały się darować im część długu, miałyby podwójny problem. Po pierwsze, panikę na rynku i możliwość zarażenia innych wrażliwych krajów, znacznie większych niż Portugalia i Cypr. Mowa o Włoszech i Hiszpanii. Po drugie redukcja długu oznacza obciążenie stratami banków w krajach strefy euro, które mają w swoich portfelach obligacje tych rządów. A strefa euro ciągle nie ma mechanizmu bezpośredniego dokapitalizowania banków w razie kryzysu. Istnieje co prawda fundusz ratunkowy ESM, który pożyczył już pieniądze bankom hiszpańskim, ale o zasady jego działania państwa ciągle się spierają.