Kłopoty włoskich banków biją w małe firmy

Pietro Fattorini, właściciel fabryki marmuru w regionie Marche we wschodnich Włoszech, ostatnio ogłosił upadłość. Bynajmniej nie z powodu braku popytu. Istniejąca od 23 lat firma, którą stworzył, ma mnóstwo zamówień od zagranicznych klientów.

Publikacja: 03.12.2013 04:00

Kłopoty włoskich banków biją w małe firmy

Foto: Bloomberg

Problem Fattoriniego leży znacznie bliżej domu. Jego długoletni bank, Banca Marche, stracił w 2012 i pierwszym półroczu tego roku ponad 750 milionów euro. W rezultacie bank w ubiegłym roku zamknął mu linie kredytowe, odcinając go od funduszy, których potrzebował by przetrwać.

- To jak wjechać na autostradę i nie wiedzieć, czy po drodze jest stacja benzynowa – powiedział.

Problemy mniejszych banków, takich jak Banca Marche, zmiotły z powierzchni ziemi miliony małych włoskich firm, które polegały na ich finansowaniu. Co więcej, głębokie związki tych banków z włoskimi miasteczkami oznaczają, że wynikające z ich upadłości zwolnienia w sektorze bankowym, spadek kursu akcji a nawet datki na cele charytatywne, boleśnie biją w niektóre lokalne wspólnoty.

Małe i średnie banki, takie jak Banca Marche, odpowiadają za ponad połowę akcji kredytowej w kraju. W konsekwencji włoskie firmy czerpią z banków około 70 procent swojego finansowania. To ponad dwa razy więcej niż w Wielkiej Brytanii lub USA, wynika z danych Banku Włoch.

Banca Marche odmówił komentarza w tej sprawie. W sierpniowym komunikacie towarzyszącym publikacji wyników za pierwsze półrocze bank podał, że pracuje nad ograniczeniem ryzyka związanego ze swoim portfelem kredytowym, a spadek akcji kredytowej wynika głównie z trudnych warunków makroekonomicznych i jest konsekwencją mniejszego popytu ze strony firm.

W ostatnich miesiącach Bank Włoch niepokoił się gwałtownie rosnącym odsetkiem złych długów, będących konsekwencją najgłębszej recesji od końca Ii Wojny Światowej. Trzynaście banków zostało objętych „specjalny nadzorem", czyli procedurą w ramach której bank centralny mianuje komisarza, który kieruje podupadającą instytucją. Rzeczniczka Banku Włoch powiedziała, że komisarze są zaangażowani w podejmowanie decyzji kredytowych, ale odmówiła odpowiedzi na pytanie, czy istnieje jakikolwiek związek pomiędzy wprowadzanie zarządu komisarycznego a ograniczeniem dostępu do kredytu dla małych i średnich firm.

- Jedyną możliwością dla firm z Marche 0 około 95 procent z nich to małe i średnie przedsiębiorstwa – to samofinansowanie lub kredyt – powiedział Donato Iacobucci, ekonomista który pracuje w Università Politecnica w Marche.

Rzeczniczka Banku Włoch podkreśliła, że bank centralny nie wymaga od żadnego banku objętego nadzorem komisarycznym, by ograniczył akcję kredytową. – Z pewnością jednak obecność komisarza gwarantuje, że kredyt jest przyznawany na podstawie właściwej oceny wiarygodności kredytowej wnioskodawcy – powiedziała rzeczniczka.

Odsetek złych długów we Włoszech wzrósł o 35 procent od końca 2011 roku, a wartość kredytów udzielanych włoskim firmom skurczyła się w tym czasie o pięć procent, wynika z danych stowarzyszenia bankowego ABI. Wartość kredytów udzielonych przez włoskie banki spadła w pierwszych 10 miesiącach tego roku o 3,7 procent, do 1,857 biliona euro. W analogicznym okresie roku ubiegłego spadek ten wyniósł jeden procent.

Krach kredytowy szczególnie mocno dotknął małe firmy, które stanowią 90 procent wszystkich przedsiębiorstw we Włoszech i zazwyczaj nie mogą sobie pozwolić na inne źródła finansowania, takie jak sprzedaż obligacji inwestorom. Brak dostępu do kredytu stanowi ostateczny cios dla wielu włoskich firm, które i tak już cierpią z powodu spadku popytu.

Liczba upadłości we Włoszech jest najwyższa od 10 lat. W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy ubiegłego roku zbankrutowało 62.000 włoskich firm, wynika z danych firmy badawczej Cerved. To o 7,3 procent więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego i o 57 procent więcej niż 10 lat temu.

Banca Monte dei Paschi di Siena, który przez ostatnie trzy lata stracił 8,5 miliarda euro, to modelowy przykład efektu domina, jaki dotyka lokalne wspólnoty w przypadku problemów banku. Wspomniana instytucja, niegdyś wiodący pracodawca i kredytodawca w regionie Sieny, zwolnił tysiące osób, ograniczył kredytowanie i finansowanie lokalnych inicjatyw.

Podobna sytuacja ma miejsce w Marche, regionie znanym niegdyś z produkcji luksusowych butów i mebli.

Banca Marche był kiedyś największym kredytodawcą w regionie. Udzielał jednej czwartej wszystkich pożyczek, ale wielu spośród jego drobnych klientów, szczególnie z sektora handlowego, zaczęło mieć problemy ze spłatą zobowiązań. Odsetek bankructw w Marche wzrósł o 9,3 procent w pierwszych dziewięciu miesiącach tego roku, w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego, wynika z danych firmy Cerved. W odpowiedzi Banca Marche ograniczył od 2011 roku swój portfel kredytowy o 12 procent.

Przez lata Banca Marche przedłużał wartę 800.000 euro linię kredytową Fattoriniemu, zabezpieczoną jego fakturami. Jednak choć przychody firmy wzrosły od 2008 roku o 20 procent, bank ograniczył kredytowanie do 150.000 euro, zażądał zabezpieczeń i po raz pierwszy zwiększył prowizję. To sprawiło, że we wrześniu 47-letni przedsiębiorca musiał ogłosić upadłość.

- Nie wiem co zrobię, kiedy firma zostanie zamknięta – mówi. – Może wyjadę zagranicę.

Claudio Mercorelli, który zarządza fabryką mebli w Marche, także został odcięty od linii kredytowej w Banca Marche, której potrzebował, by zapewnić sobie kapitał obrotowy. – Nie możemy pracować w takich warunkach. Najgorsze jest to, że kiedy rozmawiasz z bankami, one niczego ci nie tłumaczą. Mówią tylko, że takie dostały polecenia – powiedział, Teraz rozpaczliwie poszukuje innego banku, który sfinansowałby jego firmę.

Problemy banków mają też inny wymiar. Cassa di Risparmio di Ferrara, który w maju przeszedł pod zarząd komisaryczny Banku Włoch, przestał w 2010 roku wypłacać dywidendę swojemu największemu akcjonariuszowi, fundacji charytatywnej Fondazione Carife. Dywidenda pozwalała fundacji wydać w poprzedniej dekadzie blisko 75 milionów euro na lokalne projekty, od restauracji kościołów po stworzenie wydziału ekonomii na Università di Ferrara.

Jednak fundacja poświęciła większość swoich rezerw na zagwarantowanie podniesienia przez bank kapitału, do którego doszło w 2008 roku. Dziś, gdy dywidenda została zawieszona, działalność charytatywna fundacji znacznie się zmniejszyła. Wartość grantów spadła z 7,6 miliona euro w 2008 roku do 1,9 miliona w 2012.

Tymczasem ludzie, którzy inwestowali w akcje Banca Popolare di Spoleto SpA mogą stracić oszczędności życia, bo kurs spadł o 63 procent w ciągu ostatnich trzech lat.

Bank wciskał swoje akcje klientom, podobnie jak Cassa di Risparmio di Ferrara. Stowarzyszenie konsumentów Federconsumatori wypełniło setki wnisoków od drobnych akcjonariuszy, którzy twierdzą, że nie byli dostatecznie informowani o ryzyku związanym z taką inwestycją.

Stowarzyszenie rozważa, czy nie podjąć kroków prawnych przeciwko Cassa di Risparmio di Ferrara, którego kurs akcji spadł od stycznia o 75 procent. Cassa di Risparmio di Ferrara i Banca Popolare di Spoleto nie odpowiedziały na prośbę o komentarz.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy