Uważaj na technologiczną bańkę – ale nie panikuj

Ludzie zainteresowani branżą technologiczną powinni uważać na pęcznienie bańki, a jednocześnie nie tracić z oczu odernizacyjnego potencjału technologii.

Publikacja: 02.01.2014 10:55

Poświęciłem wiele czasu na martwienie się o następną bańkę technologiczną. Oczywiście martwienie się to mój zawód i w tym roku pracowałem w tej branży na pełen etat.

Od czasu gdy cena akcji Facebooka odbiła się w tym roku od poziomu z oferty publicznej, wyceny technologicznych start-upów zaczęły rosnąć jak na drożdżach.

Wyceny pęcznieją

Firma Box, specjalizująca się w archiwizacji danych dla biznesu, pozyskała ostatnio finansowanie w wysokości 2 mld dol. To prawie dwa razy więcej, niż kiedy zbierała fundusze latem ubiegłego roku. Wartość Palantira, którego oprogramowanie analizuje dane dla organów ścigania, wzrosła z 6 do 9 mld dol. w ciągu zaledwie trzech miesięcy.

Jeszcze bardziej podejrzane jest wyrzucanie dolarów na firmy, które prawie nie zarabiają pieniędzy. Dla przykładu inwestorzy wycenili Pinterest na prawie 4 mld dol., a Face-?book był skłonny zapłacić niemal 3 mld za Snapchat.

Pojawiają się również inne, mniej namacalne sygnały, że sektor technologiczny zaczyna zrywać się z kotwicy. Rosnące ambicje branży, coraz większa arogancja, z jaką traktuje zarówno lokalne gospodarki, jak i resztę świata, to wszystko trendy, które w tym roku przybrały na intensywności.

Czy to wszystko nie zaczyna przypominać bańki spekulacyjnej? A jeżeli tak, to czy nie powinniśmy czegoś z tym zrobić?

Powinniśmy. Nie jestem jednak przekonany, że już weszliśmy w fazę bańki, że sektor technologiczny uległ przegrzaniu albo że wymknął się nam spod kontroli. Jednocześnie nie można wykluczyć, że wkrótce, być może już w 2014 roku, osiągniemy tę fazę.

Prosty poradnik

Mając to na uwadze, przygotowałem prosty, dwustopniowy przewodnik, który ma wam pozwolić wyciągnąć to, co najlepsze w branży technologicznej, unikając jednocześnie nieuzasadnionej przesady. Potraktujcie to jako mój noworoczny prezent dla was i praktyczną wskazówkę, jak uniknąć nowej bańki technologicznej.

Krok 1. Martw się: Jeżeli jesteś inwestorem, pracownikiem, założycielem firmy, dziennikarzem specjalizującym się w branży technologicznej albo w jakikolwiek inny sposób jesteś związany z tym biznesem, martwienie się to najlepsza obrona przed bańką. Martwiąc się, zachowujesz trzeźwość umysłu. Martwiąc się, ograniczasz magiczne myślenie.

W latach 90. branża technologiczna forsowała nowości, które miały zmienić cały świat. Jeżeli nie martwiłeś się, że niektóre z tych teorii brzmiały niedorzecznie, to znaczy, że nie przyjrzałeś się im wystarczająco uważnie.

Krok 2: Nie panikuj. Nie pozwól, by strach cię sparaliżował. Jeżeli przeanalizujesz ostatni boom internetowy, zobaczysz głębokie różnice między tym, co działo się wtedy, i co dzieje się teraz.

W przeciwieństwie do lat 90. dzisiejsze giełdy jeszcze nie do końca uwierzyły w boom; trudno jest wprowadzić firmę technologiczną na parkiet, a każda debiutująca na nim firma może się spodziewać, że zostanie surowo oceniona przez media i inwestorów w przypadku najmniejszej wpadki. Ten czynnik – rynek giełdowy domaga się dziś rezultatów – to ogromna różnica w porównaniu z poprzednią hossą technologiczną. I wystarczający powód, by nie wpadać w panikę.

Wiem, że mój plan – martw się, ale nie panikuj – brzmi jak próba prześlizgnięcia się po temacie technologicznej hossy. Jako felietonista powinienem wygłaszać bardziej stanowcze i mniej zniuansowane opinie, na przykład: „Hej, bawmy się, nie ma żadnej bańki!" albo: „Ratuj się kto może, nadciąga katastrofa, koniec jest bliski!".

Zachować równowagę

Niestety, prawda jest bardziej złożona i skomplikowana. Ludzie zainteresowani branżą technologiczną powinni uważać na pęcznienie bańki, a jednocześnie nie tracić z oczu modernizacyjnego potencjału technologii. Utrzymanie właściwej równowagi pomiędzy sceptycyzmem i optymizmem nie jest proste.

Jednak patrząc na rynek z pewnego oddalenia, można wnosić, że najbardziej destrukcyjne impulsy mamy pod kontrolą, przynajmniej na razie.

Dziś zasady gry się zmieniły. W ciągu ostatnich kilku lat sceptycyzm rynku kilkakrotnie pomagał przekuć pęczniejące bańki. Zobaczcie, co się stało z Facebookiem, kiedy po IPO miał on problemy z generowaniem przychodów z reklam mobilnych. Przypomnijcie sobie, jak inwestorzy ukarali Groupona i Zyngę, gdy tylko ich przychody i liczba użytkowników zaczęły spadać. Albo jak producent pamięci flash, Violin Memory, stał się jednym z najbardziej katastrofalnych przykładów IPO w tym roku po przedstawieniu fatalnych wyników finansowych.

– Pod pewnymi względami widzimy transfer ryzyka z rynku publicznego do prywatnego – mówi Danielle Morrill, prezes firmy Mattermark, która analizuje dane dotyczące rozwoju start-upów. – Snapchat uzyskał ogromną wycenę, ale nie jest spółką giełdową, więc jeżeli coś pójdzie źle, sparzy się na tym ograniczona liczba ludzi.

Myślę, że to bardzo ważna uwaga.

Czy sektor technologiczny jest przegrzany? Może tak, może nie. Nie wiem. Ale przynajmniej krajowe fundusze emerytalne nie muszą się tym martwić.

Tak długo, jak pozostanie to prawdą, mogę się martwić bańką, ale nie zamierzam panikować.

—Farhad Manjoo; tłum. tk

Poświęciłem wiele czasu na martwienie się o następną bańkę technologiczną. Oczywiście martwienie się to mój zawód i w tym roku pracowałem w tej branży na pełen etat.

Od czasu gdy cena akcji Facebooka odbiła się w tym roku od poziomu z oferty publicznej, wyceny technologicznych start-upów zaczęły rosnąć jak na drożdżach.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Patronat Rzeczpospolitej
Naukowcy też zadbają o bezpieczeństwo polskiego przemysłu obronnego
Ekonomia
E-Doręczenia: cyfrowa przyszłość listów poleconych
Patronat Rzeczpospolitej
Silna gospodarka da Polsce bezpieczeństwo
Ekonomia
Sektor farmaceutyczny pod finansową presją ustawy o KSC
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Ekonomia
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę