Popyt na działki budowlane rośnie, szczególnie pod osiedla mieszkaniowe. Czy warto dziś inwestować w grunty nie tylko inwestycyjne ale też i rolne?
Inwestowanie w ziemię może być bardzo opłacalne. Np. tanio kupujemy duży areał gruntu rolnego, a następnie przeprowadzamy procedurę jego odrolnienia. Potem dzielimy grunt na działki budowlane, doprowadzamy media itd. O ile nie popełni się w tym procesie poważniejszych błędów, działki będzie można po jakimś czasie sprzedać ze sporym zyskiem i pomnożyć w ten sposób swój majątek. Jednak, moim zdaniem, ziemia raczej słabo się nadaje do budowania tzw. „wolności finansowej".
Czym jest, według pana, „wolność finansowa" w kontekście rynku nieruchomości?
To stan, który osiąga się gdy spełnione są trzy warunki jednocześnie. Po pierwsze, musimy co miesiąc otrzymywać wpływ gotówki w przewidywalnej, stabilnej wysokości. Po drugie, wysokość tego wpływu musi być co najmniej równa (lub nieco przewyższać) comiesięcznym kosztom utrzymania swojego dotychczasowego standardu życia. I wreszcie po trzecie, źródłem tego wpływu gotówki nie powinna być aktywność zawodowa. Bo aktywność zawodowa ogranicza poczucie wolności. A źródeł pasywnej gotówki jest wiele. Mogą to być m.in. przychody z najmu nieruchomości. O ile przychody z najmu mieszkania lub lokalu użytkowego są dość powszechne i praktycznie każde mieszkanie można wynająć, o tyle dzierżawa ziemi jest według mnie dość ograniczona.
Ale nie jest prawdą, że nie da się zarobić na dzierżawie działki. Lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja – w końcu te trzy atuty decydują o powodzeniu każdej inwestycji na rynku nieruchomości.