[b][link=http://blog.rp.pl/kurasz/2009/11/18/tu-i-teraz-jest-rownie-wazne/]Skomentuj na blogu[/link][/b]
Jeśli te marzenia się ziszczą w przyszłym roku, to jakoś to będzie. Jeśli jednak będzie inaczej, niż zakłada minister finansów, to pojawi się panika. Działanie rządu w sytuacji spowolnienia gospodarczego bez koniecznej reformy finansów publicznych przypomina jazdę bez pasów po drodze gruntowej, i to zimą. Czy uda się przejechać bezpiecznie samochodem w tak ciężkich warunkach?
Aż do wyborów prezydenckich czeka nas okres takiej jazdy i liczenia, że każde z wyżej wymienionych założeń gospodarczych się ziści i pomoże w walce z narastającym długiem publicznym. W przyszłym roku może on wzrosnąć o ponad 100 mld zł. Powoduje to z kolei, że Skarb Państwa musi sprzedać na rynku papiery o wartości ponad 200 mld zł.
Na razie ministrowi finansów sprzyja szczęście. Wykupił polisę na początek kryzysu, ale potrzebuje zabezpieczenia na drugi etap globalnej zawieruchy, bo długo bez pasów się jechać nie da. Wygląda na to, że odrzucony zostanie skrytykowany projekt zmian w systemie emerytalnym, dotyczący zmniejszenia składki do OFE.
Teraz lekarstwem ma być wprowadzenie od 2011 roku reguły budżetowej a la Marek Belka (miała ograniczyć wzrost wydatków państwa do 1 pkt proc. plus inflacja). To wszystko dotyczy zbyt odległej przyszłości. Palące problemy są już w 2010 roku, panie ministrze.