Reklama

Priorytetem bezrobocie a nie wejście do strefy euro

- Szybkie wejście do strefy euro w czasie kryzysu oznaczałoby, że pewnych korzyści z integracji nie osiągniemy. Za to dałyby o sobie znać zagrożenia. Koszty integracji byłyby wysokie – uważa Andrzej Kaźmierczak, prof. Szkoły Głównej Handlowej i ekspert w Kancelarii Prezydenta

Aktualizacja: 31.01.2010 18:48 Publikacja: 31.01.2010 12:07

Priorytetem bezrobocie a nie wejście do strefy euro

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Kaźmierczak był dwa razy zgłaszany przez Prawo i Sprawiedliwość jako sejmowy kandydat do Rady Polityki Pieniężnej. Nieoficjalnie mówi się, że może być zaproponowany do RPP przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Według Kaźmierczaka, główne zagrożenie związane z szybkim wchodzeniem do strefy euro byłoby związane z koniecznością obniżenia deficytu budżetowego do mniej niż 3 proc. PKB. - Chodzi o spadek tempa wzrostu gospodarczego i wzrost bezrobocia spowodowany koniecznością spełnienia kryterium deficytu budżetowego w dość krótkim okresie czasu – wyjaśnia ekonomista.

Jego zdaniem, w takich warunkach rząd musiałby prowadzić „politykę deflacyjną”. - Konieczne byłoby albo podniesienie podatków, albo zmniejszenie wydatków budżetowych – dodaje prof. SGH.

Dotychczas wybrani członkowie RPP mówią, że możliwe jest przyjęcia przez Polskę euro w 2015 r. Kaźmierczak uważa, że wówczas możliwe jest wejście do mechanizmu ERM2, ograniczającego wahania kursu złotego wobec euro. Utrzymanie się w określonym przedziale odchyleń przez dwa lata jest warunkiem przystąpienia do strefy euro. - Zaś wejście do strefy euro byłoby bardziej realne bliżej 2018 roku – ocenia rozmówca „Rz”.

Kaźmierczak zaznacza, że obniżenie deficytu – choć stopniowe – jest konieczne. - On musi być mniejszy z bardzo prostego powodu: duża część inwestycji w naszym kraju jest finansowana przez podmioty zagraniczne. Polska musi dbać o to, by utrzymać ich zaufanie. Musimy starać się o to, by nie spotkał nas los Grecji – uważa.

Reklama
Reklama

- Ale musimy też mieć na uwadze sytuację w realnej gospodarce. Proszę zauważyć, że bezrobocie systematycznie rośnie. Moim zdaniem, jego obniżenie powinno być priorytetem ważniejszym niż wejście do strefy euro – ocenia Andrzej Kaźmierczak.

Jego zdaniem, w tym roku czynnikami, które mogą spowodować przyśpieszenie inflacji, są ceny żywności oraz energii. - Gdyby przyrost inflacji był znaczący, inflacja przekroczyłaby 4 proc., to bank centralny powinien zareagować. Wprawdzie być może nie zahamowałoby to wzrostu tych cen i podwyżka stóp miałaby negatywny wpływ na realną sferę gospodarki, ale RPP wpłynęłaby na oczekiwania inflacyjne – przewiduje Andrzej Kaźmierczak.

Pytany o możliwe tempo wzrostu PKB w tym roku, ekonomista mówi: - Są symptomy przezwyciężania kryzysu, ale nie jestem optymistą, by spodziewać się 3-proc. wzrostu. Dla mnie kluczowa jest postawa przedsiębiorstw w odniesieniu do inwestycji, a te nie rosną.

Zdaniem Kaźmierczaka, w dalszym ciągu realistyczne jest założenie zawarte w ustawie budżetowej, mówiące o wzroście PKB w 2010 r. na poziomie 1,2 proc.

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/427283.html]Przeczytaj wywiad z Andrzejem Kaźmierczakiem[/link][/b]

Dane gospodarcze
Brytyjska gospodarka hamuje. PKB niespodziewanie na minusie
Dane gospodarcze
Podzielony Fed znów tnie stopy. Co dalej z polityką monetarną USA?
Dane gospodarcze
Polski dług publiczny rośnie szybciej niż PKB. Ale nowe dane resortu finansów zaskakują
Dane gospodarcze
„Liczby są wstrząsające”. Prognozy EKF dla polskiej gospodarki
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Dane gospodarcze
Rok pod znakiem obniżek stóp procentowych w Polsce
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama