Wskaźnik monachijskiego instytutu Ifo wzrósł z 82,7 pkt w grudniu do 83,0 pkt w styczniu. Ekonomiści prognozowali jego spadek do 81 punktów. Ifo bada nastroje wśród 7000 przedstawicieli kadry kierowniczej w niemieckich firmach.
– Wzrost wskaźnika Ifo jest jest promykiem nadziei, ale nie musi oznaczać, że najgorsze już za nami – uważa Holger Schmieding, ekonomista Bank of America. Jego zdaniem gospodarka niemiecka będzie się kurczyć w pierwszym i drugim kwartale, a dopiero pod koniec 2009 roku rozpocznie się odbicie.
– Trudno wskazać, kiedy będzie dno obecnego spowolnienia. Nikt nie jest w stanie podać wiarygodnej prognozy na rok 2009 – mówi z kolei Lothar Steinbach, dyrektor finansowy niemieckiej firmy Henkel AG. Z niemieckiej gospodarki wciąż napływają głównie złe informacje. Zamówienia w przemyśle są na rekordowo niskim poziomie, spada także produkcja przemysłowa. Ale wzrost wskaźnika Ifo może przyczynić się do przerwy w obniżkach stóp przez Europejski Bank Centralny – ekonomiści oczekują, że główna stopa procentowa spadnie dopiero w marcu o 0,5 pkt proc., do 2 proc.