Rosyjski prezydent Władimir Putin mówił w październiku 2014 r., że światowa gospodarka się załamie, jeśli cena ropy spadnie poniżej 80 dol. za baryłkę. W poniedziałek po południu za baryłkę ropę gatunku WTI płacono 31 dol. Od czerwca 2014 r. staniała ona aż o 70 proc. Światowa gospodarka jest co prawda w kryzysie, ale jeszcze się nie zawaliła, a najwięksi producenci ropy nadal utrzymują wydobycie na bardzo wysokich poziomach i kontynuują wojnę cenową.
Od Arabii po Kanadę
Wśród krajów szczególnie dotkniętych naftową przeceną jest Irak. Sprzedaje swój surowiec na światowych rynkach w cenie około 20 dol. za baryłkę. Połowa tej kwoty pokrywa koszty produkcji. – Niemożliwe jest przy takiej sytuacji na rynku rządzić krajem, opłacać wojsko, zapewniać miejsca pracy i wspierać gospodarkę – skarżył się na konferencji w Davos Haider al-Abadi, iracki minister ds. naftowych. Produkcja ropy w Iraku sięgnęła w grudniu rekordowego poziomu 4,4 mln baryłek dziennie. Bagdad desperacko walczy o naftowe przychody.
W sąsiedniej Arabii Saudyjskiej naftowa przecena sprawiła, że deficyt finansów publicznych sięgnął w ub.r. 15 proc. PKB. Na początku roku rząd ogłosił ograniczenie wydatków socjalnych (m.in. subsydiów na prąd i wodę) oraz podwyżki podatków. Budżet ma być łatany również dzięki wielkiemu programowi prywatyzacyjnemu, w ramach którego na giełdę może trafić część państwowego koncernu naftowego Aramco (wartego od 1–7 bln dol.).
Pod dużą presją z powodu naftowej przeceny jest rosyjska gospodarka i rubel. Rząd zmuszony jest po raz kolejny obcinać wydatki w budżecie na 2016 r., a rosyjska waluta straciła przez ostatnie trzy miesiące wobec amerykańskiej ponad 20 proc. Norwegia co prawda wciąż odnotowuje wzrost gospodarczy, ale jej rząd sięgnął do naftowego funduszu inwestycyjnego, by stymulować gospodarkę. Skutki naftowej przeceny odczuwa też Kanada, której waluta przez trzy miesiące straciła na wartości 7 proc. wobec dolara amerykańskiego.
Niższe ceny to korzyść dla konsumentów. Rząd USD szacuje, że na spadku cen ropy Amerykanie zaoszczędzili przez rok średnio po 700 dol. Korzyści dla całej światowej gospodarki są jednak coraz mniejsze. Analitycy JPMorgan Chase szacują, że niskie ceny ropy mogą przyspieszyć światowy wzrost gospodarczy w tym roku o zaledwie 0,1 pkt proc. Analitycy Goldman Sachs twierdzą, że ten pozytywny wpływ na PKB będzie bliski zera.