Od stycznia do sierpnia w oficjalnych źródłach, czyli Monitorach Sądowych i Monitorach Gospodarczych, odnotowano 670 przypadków niewypłacalności firm, w porównaniu do 591 w takim samym okresie 2017 r. – obliczyła firma ubezpieczeniowa Euler Hermes.
W pierwszych ośmiu miesiącach roku liczba niewypłacalności zwiększyła się więc o 13 proc. rok do roku. Tymczasem w samym pierwszym półroczu była o 22 proc. większa, niż rok wcześniej.
„Niewypłacalność to niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkująca upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego” – wyjaśniają eksperci EH. Dlaczego niewypłacalnych firm przybywa?
Analitycy EH zwracają uwagę, że zwykle do ogłoszenia niewypłacalności zmuszone są firmy, które od dłuższego czasu mają problemy z rentownością. - Wiele firm organizacyjnie, ale także finansowo wykazuje się niezbyt dużą efektywnością działania i w efekcie niskim zwrotem z kapitału. Trwają na rynku, nie reagują na zachodzące na nim zmiany albo robią to za późno” – tłumaczy Tomasz Starus z zarządu Euler Hermes. - Bieżące zmiany prawne i podatkowe raczej nie ułatwiają działań naprawczych, ale to nie one są główną przyczyną kłopotów firm. Był nią raczej model działalności – dodaje.
Analiza EH sugeruje, że poprawiła się nieco sytuacja firm w sektorze budowlanym. W sierpniu niewypłacalność ogłosiło zaledwie 11 przedsiębiorstw z tego sektora, w porównaniu do 21 rok wcześniej. W okresie od stycznia do sierpnia liczba niewypłacalności w budownictwie zwiększyła się tylko o 5 proc. rok do roku.