Niemniej wszyscy bukmacherzy na kilka tygodni zamknęli naziemne lokale i zostali zmuszeni do częściowego ograniczenia m.in. wydatków marketingowych, które w tej branży są niezmiernie istotnym aspektem prowadzonej działalności.
Zdaniem ekspertów fani hazardu ograniczyli wydatki i nie wiadomo, czy będą skorzy do tego, by obstawiać w najbliższej przyszłości równie hojnie co przed wybuchem epidemii. Jak tłumaczy Sylwia Miszczyk, badaczka z ARC, nastał trudny czas dla tej branży. – Po pierwsze, w obliczu niepewnej sytuacji ekonomicznej wydatki, które nie zaspokajają podstawowych potrzeb, a do takich niewątpliwie należy zaliczyć wydatki na zakłady bukmacherskie, są w domowych budżetach ograniczane. Po drugie, przez pierwsze dwa miesiące pandemii mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdzie duża część rozgrywek, których wyniki były obstawiane przez graczy, po prostu się nie odbywała. Wskutek tego gracze z jednej strony mogli czasowo przestać obstawiać ulubione rozgrywki lub wybrać inną dyscyplinę. Pytanie, czy po pandemii wrócą do swoich wcześniejszych przyzwyczajeń – zastanawia się badaczka z ARC.
Niewątpliwie już od dłuższego czasu w branży obecny był nowy trend – zakłady online. Teraz, w obliczu izolacji, ów sposób obstawiania i gry przez internet zyskał na znaczeniu. I wiele wskazuje, że zakłady offline już nie odbudują swojej pozycji. – W ciągu ostatnich sześciu miesięcy więcej graczy wybierało obstawianie zakładów online niż w punktach stacjonarnych. Na pewno jest to pokłosie obecnej sytuacji pandemii, niewykluczone jednak, że ten trend utrzyma się w świecie graczy bukmacherskich na dłużej – podsumowuje Sylwia Miszczyk.
Koronawirus umocnił największych
Mateusz Juroszek wskazuje, iż STS okazał się dobrze przygotowany na kryzys. Firma w ciągu ostatniego pół roku zwiększyła swoje udziały rynkowe. – Od lat inwestowaliśmy w rozwój i innowacyjne produkty, mamy szereg przewag, np. dużą ofertę lig i dyscyplin. W STS można m.in. obstawiać BetGames, które są niezależne od rozgrywek sportowych. Ponadto mamy rozbudowane zakłady na sporty wirtualne. To dodatkowo pozwala nam na stabilne funkcjonowanie w niesprzyjających okolicznościach – wylicza prezes STS.
Legalny rynek bukmacherski w Polsce szacuje się na ok. 6,7 mld zł (to kwota obrotu, którą operatorzy wygenerowali w 2019 r.). Jednak wciąż nawet 60 proc. całego rynku takich usług stanowi szara strefa. Wśród legalnych firm liderem jest STS (korzysta z niego 52 proc. graczy), choć niemal równie popularna jest Fortuna (51 proc.). 22 proc. korzystających z usług bukmacherów wybiera Totolotka, a 17 proc. – forBET – podaje ARC.
Ale zakłady bukmacherskie nie są wcale najpopularniejszą forma hazardu. W Polsce króluje Lotto. W kolekturach gra 47 proc. respondentów, a online – 22 proc. Zainteresowaniem cieszą się też loterie (fantowe, pieniężne, promocyjne) – korzysta z nich 18 proc. ankietowanych. Jak wynika z badań ARC, dość niszową rozrywką pozostają: gra w kasynie internetowym (7 proc.), automaty, jak np. jednoręki bandyta (6 proc.), czy wyścigi konne (2 proc.).