Reklama

Wyprodukujemy tyle fiatów 500, ile będzie trzeba

Publikacja: 07.12.2007 00:35

Nowy prezes Fiata Auto ma 46 lat. Całe życie zawodowe związał z włoskim koncernem – pracował m.in. w New Holland, dziale produkującym maszyny rolnicze, szefował spółce Fiat LCV (furgonetki), odpowiadał też za marketing marki Lancia. Pochodzi z Turynu.

Rz: Właśnie został pan mianowany prezesem Fiata Auto. Jak pan zareagował na tę wiadomość?

Lorenzo Sistino: Byłem szczęśliwy, ale nie zaskoczony, bo Sergio Marchionne to człowiek nieprzewidywalny i trzeba być przygotowanym na wszelkiego rodzaju niespodzianki. W Fiacie pracuję od 20 lat, więc nie jestem człowiekiem nowym na tym stanowisku.

Wiadomo, że z całej grupy marka Fiat jest dla prezesa Marchionne najważniejsza. Nie obawia się pan więc, że Marchionne będzie panu mówił, co i jak zrobić, aby było najlepiej?

Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek prezes spółki z grupy, nie tylko w Fiacie, miał całkowitą samodzielność. Ale mam wrażenie, że i ja sam, i moi koledzy mamy dość autonomii, aby podejmować własne decyzje. Chociaż to prawda, wszystkie ważniejsze inicjatywy musimy prezentować przed szerszym gremium. I ostatnie słowo należy do prezesa.

Reklama
Reklama

Fiat ma cztery kraje, które są dla niego ważne jako centra produkcyjne: Włochy, Brazylię, Turcję i Polskę. Jak pan widzi w tej strukturze nasz kraj?

Macie wyjątkową pozycję. Jest tu świetna fabryka, ale liczy się również rynek. W przyszłym roku spodziewamy się wzrostu produkcji o 10 – 12 proc. przy rynku 315 – 320 tys. aut. I wszystkie prognozy pokazują, że ten trend się utrzyma. Dlatego zamierzam agresywnie odzyskać polski rynek i odzyskać pierwsze miejsce zajmowane teraz przez Toyotę.

Które rynki zbytu są dla was teraz najważniejsze?

Musimy przede wszystkim umocnić się w Europie, zwłaszcza w północnej części kontynentu.

Czy nie obawia się pan, że sukces „500” przerośnie moce Fiata? Mieliście znacznie skromniejsze plany.

Sukces „500” przeszedł nasze oczekiwania. W tej chwili na to auto mamy 115 tysięcy zamówień. A co jest szczególnie ważne: 70 proc. klientów miało wcześniej auto innej marki. Czyli zdobywamy nowych klientów. Zdecydowanie bardziej komfortową sytuacją jest zmagać się z sukcesem, niż mieć pełne place aut i nie widzieć chętnych, którzy chcieliby je kupić. Ale planujemy zwiększenie produkcji w Tychach w przyszłym roku. Cóż, czasem klient będzie musiał trochę poczekać.

Reklama
Reklama

Ile „500” Fiat będzie w stanie „wycisnąć” z fabryki w Tychach?

Nasze pierwsze przymiarki zakładały, że 120 tysięcy. Potem zrewidowaliśmy nasze plany do 150 tys. Ale gdyby się okazało, że popyt jest jeszcze większy, sądzę, że będzie można wyprodukować więcej. Są wolne moce, które można wykorzystać.

Jak długo teraz będziemy czekać na to, aby Fiat uzyskał kolejny tytuł Auta Roku?

Sądzę, że będziemy gotowi już w przyszłym roku. Mamy parę niespodzianek.

Nowy prezes Fiata Auto ma 46 lat. Całe życie zawodowe związał z włoskim koncernem – pracował m.in. w New Holland, dziale produkującym maszyny rolnicze, szefował spółce Fiat LCV (furgonetki), odpowiadał też za marketing marki Lancia. Pochodzi z Turynu.

Rz: Właśnie został pan mianowany prezesem Fiata Auto. Jak pan zareagował na tę wiadomość?

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Biznes
Minister cyfryzacji: Prezydent Polski wyłącza Ukrainie satelitarny internet
Biznes
Nierealne żądania Kremla, podatkowa batalia i kłopoty niemieckiej gospodarki
Biznes
Fundusz z grupy BGK inwestuje w spółkę produkującą satelity
Biznes
Akcje za dotacje. Rząd Donalda Trumpa przejmuje udziały w Intelu
Biznes
Morze Kaspijskie wysycha. Jesiotry wymierają, porty trzeba pogłębiać
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama