Andris Piebalgs rozpoczął wczoraj dyplomatyczną podróż, by zachęcić władze Turcji i Azerbejdżanu do skuteczniejszego poparcia projektu budowy rurociągu, który przygotowywany jest od kilku lat.
W międzynarodowym konsorcjum, które chce wybudować gazociąg z Azji Centralnej przez Turcję i Bałkany do Austrii jest turecki BOTAS. Natomiast głównym dostawcą gazu do rurociągu ma być Azerbejdżan.
Decyzja o rozpoczęciu budowy spodziewana jest w tym roku, ale nie wiadomo, czy kryzys finansowy jej nie opóźni. Chodzi bowiem o inwestycję za ponad 8 mld euro, lecz kwestia pokrycia kosztów nie jest pierwszoplanowa. Najważniejszy problem to wypełnienie rurociągu gazem – w pierwszym etapie będzie to surowiec z nowo eksploatowanych złóż Shah Deniz w Azerbejdżanie. Ilości te najpewniej nie będą wystarczające, a rurociąg ma transportować 30 mld m sześc. gazu rocznie.
Andris Piebalgs planował odwiedzić też inne znaczące państwa produkujące gaz w tym regionie, Turkmenistan i Kazachstan, ale skrócił trasę. Tymczasem te dwa państwa mogłyby odegrać kluczową rolę w zagwarantowaniu dostaw surowca. Problem polega jednak na tym, że władze w Astanie i Aszhabadzie trudno przekonać do współpracy przy projekcie gazociągu. Mają one dobre relacje z Rosją, a tej zależy na kontroli nad eksportem surowców z rejonu Morza Kaspijskiego.