Z prognoz firmy doradczej Audytel wynika, że w II połowie roku będziemy płacić średnio 33 gr za minutę połączenia z telefonu stacjonarnego na komórkę i 18 gr za minutę połączenia między komórkami. Choć ta prognoza wydaje się nazbyt optymistyczna, to połączenia na pewno stanieją. To wynik administracyjnego cięcia hurtowych stawek rozliczeniowych między operatorami.
UKE przygotowuje administracyjne decyzje, które spowodują spadek cen tzw. MTR, czyli hurtowych opłat za połączenia do sieci komórkowych. Jeszcze w 2008 r. urząd zadecydował, że spadną z 34 do 22 gr/min, i teraz przygotowuje formalne dokumenty. Operatorzy powinni otrzymać je jutro. Stawki, jakie płacimy, dzwoniąc z telefonów stacjonarnych na komórki, obniżą się na pewno. Urząd ma prawo regulować cenniki Telekomunikacji Polskiej – największego operatora stacjonarnego.
– TP złożyła już nowe cenniki i w tym tygodniu wydamy decyzję. Mamy tylko problem z terminem, bo TP chce, by nowe stawki obowiązywały od marca, a mogłyby już od lutego – mówi "Rz" Anna Streżyńska, prezes UKE. Jeżeli TP obniża stawki, to jej konkurenci zwykle muszą robić to samo, by ich oferta pozostała konkurencyjna. Jednak redukcja stawek zmniejsza ich przychody.
– Jeżeli się tylko da, operatorzy będą bronili marży i poziomu przychodów – mówi przedstawiciel jednego z operatorów. Z obniżkami nie spieszy się np. największy konkurent TP grupa Netii.
– Klienci mieszczą się z połączeniami na komórki w wartości abonamentu. Średnio wydzwaniają około 12 min, a w ramach abonamentu mają 47 min. Obniżenie cen zwiększyłoby limit minut w abonamencie, ale klienci nie mają takich potrzeb – mówi Małgorzata Babik, rzeczniczka Netii. W tym wypadku UKE nie ma nic do powiedzenia, bo cenniki operatorów alternatywnych nie podlegają regulacjom. To samo dotyczy stawek za połączenia z komórki na komórkę. Jeżeli spadają stawki hurtowe, to mogłyby spadać i detaliczne. Ale to także zależy tylko od gry rynkowych sił.