Zwiększył się tzw. wskaźnik częstości wypadków śmiertelnych w kopalniach węgla kamiennego – w 2008 r. wyniósł 0,29 na 1 mln ton, zaś rok wcześniej tylko 0,18. Nie zmieniła się za to wypadkowość w górnictwie węgla brunatnego: tam ani w 2007, ani w 2008 r. nie odnotowano wypadków śmiertelnych.
W raporcie za 2008 r. WUG wymienia najczęstsze przyczyny wypadków. Są to przede wszystkim tąpnięcia (m.in. w kopalniach węgla kamiennego Staszic, Wujek i Bielszowice i zakładach wydobywających miedź: Rudna i Polkowice-Sieroszowice), zagrożenia zawałami (Mysłowice-Wesoła i Bielszowice) oraz pożarami (np. Borynia, Sobieski, Janina). Bardzo groźne są zagrożenia związane z wybuchem metanu – ten gaz bowiem jest obecny w większości kopalń węgla kamiennego i jego wysokie stężenia powodujące wybuch są niejednokrotnie przyczyną największych górniczych tragedii.
Tak było również w 2008 r., gdy 4 czerwca doszło do największej katastrofy zeszłego roku – zapalenia i wybuchu metanu w kopalni Borynia należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W wyniku tego zdarzenia zginęło sześć osób, pięć zostało ciężko rannych, 12 lekko. Równie groźne co wybuchy metanu są wybuchy pyłu węglowego – to one w 2006 r. zabiły 23 górników kopalni Halemba należącej do Kompanii Węglowej. W ubiegłym roku taki wybuch miał miejsce w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła w styczniu 2008 r. – zginęły dwie osoby.
Liczby wypadków nie hamuje wcale wzrost nakładów na BHP, na które same tylko kopalnie węgla kamiennego wydają rocznie 2 mld zł. Powód?Zdaniem Cezarego Kuli, dyrektora departamentu pracy WUG i autora raportu o wypadkach w górnictwie, wydatki na bezpieczeństwo to jedno, ale zmiana mentalności pracowników w kwestii odpowiedzialności oraz ustawodawstwa w tym zakresie – to sprawa pierwszorzędna.
– 70 proc. wypadków ciężkich i śmiertelnych jest spowodowanych z winy człowieka, a tylko ok. 30 proc. czynnikami naturalnymi, jak np. wybuch metanu czy pyłu węglowego – tłumaczy Kula w rozmowie z „Rz”. I dodaje, że w kopalniach węgla kamiennego zwiększyła się wypadkowość wśród tzw. załogi własnej, czyli górników zatrudnionych bezpośrednio przez kopalnie, a zmniejszyła, i to znacznie, w usługowych firmach zewnętrznych.