W styczniu Aleksandr Lebiediew kupił podupadający londyński dziennik od koncernu Daily Mail&General Trust za jednego funta. Rozdanie w poniedziałek na ulicach Londynu za darmo 650 tys. egzemplarzy „London Evening Standard” (LES) kosztowało oligarchę 325 tys. funtów (jeden egzemplarz kosztuje pół funta).
Kolejne setki tysięcy funtów pochłonęła kampania reklamowa, która miała przygotować londyńczyków do powrotu dziennika na rynek. W tym czasie 120 dziennikarzy i współpracowników moskiewskiego dziennika „Nowaja Gazeta”, którego oligarcha jest współwłaścicielem, czekało na zaległe pensje.
W wywiadzie dla „The Guardian” Lebiediew wyjaśnił, że nie mógł w terminie wypłacić pensji rosyjskim dziennikarzom, ale doszedł z nimi do porozumienia i zgodzili się oni „poświęcić siebie”, dla ratowania niemieckiej kampanii przewozowej Lebiediewa Blue Wings. Takiego poświęcenia oligarcha nie wymagał już od dziennikarzy brytyjskich, którzy nie tylko dostają regularnie wypłaty, ale mogą też liczyć na premie i bonusy. Podobnie z pół tysiącem pracowników należącego do Rosjanina niemieckiego przewoźnika Blue Wings.
Dzień po opublikowaniu wywiadu szefowie „Nowej Gazety” w oświadczeniu dla agencji Nowosti stwierdzili, że żadnych spóźnień w wypłatach pensji dziennikarzy (chodzi o średnio 1200 dol. na głowę), nie będzie. Rosyjskie media spekulowały, że pieniądze na zaległe kwietniowe pensje wyłożył trzeci obok spółdzielni dziennikarskiej (ma 51 proc.) i Lebiediewa (39 proc.) wspólnik gazety – były prezydent Michaił Gorbaczow.
W 2008 r. Blue Wings (oligarcha kontroluje 48 proc. akcji poprzez swoją szwajcarską spółkę Alpstream) przewiozły 1,1 mln pasażerów między Rosją, Niemcami i Turcją. Kłopoty zaczęły się z początkiem kwietnia, gdy Federalna agencja ds. transportu lotniczego odebrała firmie licencję na przewozy za naruszenie prawa unijnego.