Nikt nie ma już wątpliwości. Jakiekolwiek oznaki ożywienia gospodarczego, które się pojawiały, tak naprawdę raczej są odosobnionymi przypadkami niż zapowiedzią powrotu koniunktury. Piątkowe fatalne dane potwierdzające smutną prawdę o recesji w Europie dobitnie tego dowodzą.
Tanieją metale przemysłowe, bo sami Chińczycy nie są w stanie pociągnąć światowego popytu, a i tam on także słabnie. Okazało się też, że większy popyt z Chin był spowodowany gromadzeniem zapasów miedzi kupowanej po korzystnych cenach. W sumie zapasy tego surowca sięgnęły już 4 mln ton, poziomu wszech czasów. Nie mówiąc już o tym, że zbliża się lato, więc popyt będzie słabł jeszcze bardziej. – Na rynku optymizm spada. Już nikt nie wierzy, że jesteśmy na dobrej drodze do ożywienia – mówi Robin Bhar, analityk Calyona. Miedź w transakcjach trzymiesięcznych kosztuje ok. 4,4 tys. dol. za tonę.
Czarne są także prognozy dla aluminium. Analitycy twierdzą, że zapasy tego metalu sięgną wkrótce nawet miliona ton, co będzie kolejnym naciskiem na ceny. Dzisiaj tonę tego metalu można kupić już za niewiele ponad 1,5 tys. dol.
Słabe nastroje odbiły się również na rynku ropy. Nikt już nie mówi, jak jeszcze na początku mijającego tygodnia, że 65 dol. za baryłkę jest całkiem możliwe. W tej sytuacji pojawił się popyt na złoto, a w najbliższym czasie ceny tego kruszcu będą oscylowały w granicach 900 – 930 dol. za uncję.