– Poprosiliśmy panią minister o to spotkanie, gdy po raz drugi nie udało się znaleźć inwestora dla naszego zakładu i pani minister zaproszenie przyjęła – mówi Dariusz Dudek, szef „S” w Silesii. W zeszłym roku nie udało się sprzedać Silesii szkockiej Gibson Group, w tym roku z pomysłu jej kupienia wycofała się Enea, która była jedynym oferentem.
Blisko tysięczna załoga nie chce bowiem dopuścić do zamknięcia zakładu - a taka opcja nie jest wykluczona. Ta najmniejsza kopalnia Kompanii Węglowej przynosi 9 mln zł strat netto miesięcznie, bo wyczerpuje się w niej złoże, a szacowany koszt dojścia do nowego to ok. 1-1,5 mld zł.
– Wiemy, że za połowę tej kwoty nasza kopalnia może być rentowna – zapewnia Dudek.
Związkowcy zamierzają przedstawić cztery koncepcje ratowania zakładu, w piątek chcą pokazać i zarządowi, i wiceminister gospodarki nowy model kopalni, która w niedługim czasie miałaby stać się rentowna.
– Pierwsza opcja zakłada pozostanie w strukturach Kompanii Węglowej. Druga zakłada przejęcie kopalni przez załogę jako spółkę pracowniczą. Tyle, że czekamy na odpowiedzi z MSP i MSWiA, czy to w ogóle możliwe, bo np. rodzi się pytanie, czy wtedy dostalibyśmy koncesję wydobywczą – tłumaczy Dudek. – Trzecia opcja to przejęcie zakładu przez miasto Czechowice-Dziedzice, ale żeby było jasne, ono by nie płaciło, taki ruch pozwoliłby na formalne wydzielenie się z KW. A docelowo zakład przejąłby inwestor strategiczny, prowadzimy już rozmowy z kilkoma firmami – dodaje.